Tasiek już praktycznie ma tylko mały strupek, trzeba go jeszcze delikatnie czasem przemyć ale dziury już nie ma, doktor Judyta mówi, że to musiała być jakaś wada tego siekacza która była od zawsze tylko dopiero się ujawniła i przez to były problemy z zębami, że przerastały trzonowce, bo jadł mniej, bo go bolało i że prawdopodobnie po usunięciu zęba nie będą potrzebne dalsze korekty, bo póki co ściera ładnie sam wszystkie ząbki

Niedawno właśnie przyjaciólka studiującą weterynarię podsuwała mi zagraniczne badania pod kątem wad zgryzu u gryzoni i zajęczaków, według tego ponad 80% świnek ma wady od zawsze ale ujawniają się miedzy 3-4 rokiem życia i trzeba niestety zęby usuwać, co ciekawe ponoć agouti i crestedy są w większej grupie ryzyka, u mnie nie do końca się to zgadza, bo o ile Geremu który zalicza się do obu od zawsze robił się minimalny mostek o tyle nigdy nie potrzebował nawet korekty, natomiast Czarny nie zalicza się do żadnej z grup a pierwszy miał problem z siekaczem i trzeba było go usunąć.
A tak poza tym to w zagrodzie trwa afera, bo oddalam im Taśka skoro już nie ma rany ale i tak jak na te moje szatany jest wyjątkowo spokojnie

Tasiek mi tyje tylko jak go dokarmiam ręcznie, mimo, że ładnie sam je i nie wiem czy dobrze mu zrobi ganianie się po dużej zagrodzie z resztą stada ale nie chce tez go już dłużej trzymać samego, bo się denerwował i dawał jasno do zrozumienie, że mam go wypuścić z izolatki xD
Co jeszcze.. Czekam niecierpliwie na Tedzika od Porcelli, chciałabym już przytulić tą puchatą chmurkę
No to chyba tyle póki co u nas
