Re: Elitarna 9-świniowa jednostka spec. do tresowania człowi
: 30 lis 2016, 13:10
Dziś mamy święto, choć serce trochę boli, i łzy napływają do oczu. Cztery lata temu, w mroźny, deszczowy wieczór wracaliśmy z lecznicy z dwoma pudełkami. Wieźliśmy w nich puchate szczęścia. 4 lata temu przybyły do naszej rodziny dwie kochane mordki - Flow i Dream. Flow jest z nami do dziś, Dream będzie z nami zawsze, w naszych sercach.
Zdziwicie się pewnie, ale to widok zdjęcia Dream spowodował, że zapragnęłam znów opiekować się świnkami. Patrzyłam na nią przez kilka dni, ale mąż marudził, że dopiero jak się przeprowadzimy do siebie (mieszkaliśmy u teściowej). A ja patrzyłam na zdjęcie i moja miłość do niej rosła. Ale świnka musi mieć towarzystwo, a ja nie widziałam innych świnek dla siebie, tylko Dream. Była jak idealna świnka, jak moja pierwsza świnka Kruszynka. Gdy do nas dotarła, okazało się że...z Kruszynką jedyne co ją łączy to właśnie wygląd.
Decyzja o zarezerwowaniu świnek przyszła, gdy zobaczyłam zdjęcie Flow i przeczytałam jej opis. Już wiedziałam, że pragnę by obie u mnie zamieszkały, by były częścią naszej rodziny, by żyły razem. Wiele musiałam się nagimnastykować, by udało się dziewczyny adoptować. Do dziś jestem wdzięczna DT Flow, że zdecydował się jednak mi ją wydać... Flow jest nadzwyczajna i nie ma w tym stwierdzeniu przesady. Cierpliwa, kochana, słodka, mądra i piękna. Ale z Dream nie potrafiła się zaprzyjaźnić, Dream to chyba jedyna świnka, która wzbudzała w mojej Czarnej Perełce złość... Nie dogadały się, przez pół roku żyły przez kraty, a potem stado zaczęło się rozrastać...
Ludzi często nie rozumieją, co ja widzę w świnkach morskich. Po co mi ich aż tyle, po co je ratować, nie spać po nocach, dokarmiać, skoro można tak łatwo mieć kolejną... Nie można. Nic i nikt nigdy nie zastąpi mi Dream. A każdy dzień spędzony z nią w czasie choroby, mimo spania po 4 godziny, zmęczenia, zwątpienia, był jak dar. Po prostu byłyśmy razem, walczyłyśmy do końca dopóki ona dawała radę... Bardzo mi jej brak...
Świnki morskie są jak płomyki radości, dobra i szczęścia. Napełniają serce ciepłem ilekroć się je pogłaszcze, przytuli. Żyją swoim pięknym świnkowym życiem, obok nas, z nami, i swoją obecnością czynią życie piękniejszym. Moje na pewno...
Wszystkiego najlepszego moja Czarna Księżniczko. Moje Łaciate Słoneczko, czuwaj nad stadem z góry, tęsknimy za Tobą, w taki dzień jeszcze bardziej...
Wiem, że jesteście ciekawi co z Whisper... Powiem szczerze, nie pisałam bo nie chciałam zapeszać. 13 listopada po 19 dniach zakończyliśmy antybiotykoterapię. Od 14 listopada, odpukać Whisper nie jest wspomagana strzykawką. Zaryzykowałam, udało się, nie tylko je sama, ale powoli przybiera na wadze. Jak pamiętacie może, opadała nawet poniżej 500g, dziś jej waga waha się w słabym momencie od 585 dochodzą w porywach do 615g. To ogromny postęp, który cieszy, choć mam pełną świadomość, że życie i zdrowie małej jest nadal zagrożone - nadczynność tarczycy. Dziś jednak cieszymy się, że ze świnki która nie była już w stanie podnieść głowy i leżała jak szmatka, dziś Whisper znów jest radosna, bryka, dopomina się o jedzenie i tyje... Trzymajcie kciuki, pomogły. Wierzę też głęboko, że czuwa nad stadem taka mała łaciata kulka. Dzięki D.
Zdziwicie się pewnie, ale to widok zdjęcia Dream spowodował, że zapragnęłam znów opiekować się świnkami. Patrzyłam na nią przez kilka dni, ale mąż marudził, że dopiero jak się przeprowadzimy do siebie (mieszkaliśmy u teściowej). A ja patrzyłam na zdjęcie i moja miłość do niej rosła. Ale świnka musi mieć towarzystwo, a ja nie widziałam innych świnek dla siebie, tylko Dream. Była jak idealna świnka, jak moja pierwsza świnka Kruszynka. Gdy do nas dotarła, okazało się że...z Kruszynką jedyne co ją łączy to właśnie wygląd.
Decyzja o zarezerwowaniu świnek przyszła, gdy zobaczyłam zdjęcie Flow i przeczytałam jej opis. Już wiedziałam, że pragnę by obie u mnie zamieszkały, by były częścią naszej rodziny, by żyły razem. Wiele musiałam się nagimnastykować, by udało się dziewczyny adoptować. Do dziś jestem wdzięczna DT Flow, że zdecydował się jednak mi ją wydać... Flow jest nadzwyczajna i nie ma w tym stwierdzeniu przesady. Cierpliwa, kochana, słodka, mądra i piękna. Ale z Dream nie potrafiła się zaprzyjaźnić, Dream to chyba jedyna świnka, która wzbudzała w mojej Czarnej Perełce złość... Nie dogadały się, przez pół roku żyły przez kraty, a potem stado zaczęło się rozrastać...
Ludzi często nie rozumieją, co ja widzę w świnkach morskich. Po co mi ich aż tyle, po co je ratować, nie spać po nocach, dokarmiać, skoro można tak łatwo mieć kolejną... Nie można. Nic i nikt nigdy nie zastąpi mi Dream. A każdy dzień spędzony z nią w czasie choroby, mimo spania po 4 godziny, zmęczenia, zwątpienia, był jak dar. Po prostu byłyśmy razem, walczyłyśmy do końca dopóki ona dawała radę... Bardzo mi jej brak...
Świnki morskie są jak płomyki radości, dobra i szczęścia. Napełniają serce ciepłem ilekroć się je pogłaszcze, przytuli. Żyją swoim pięknym świnkowym życiem, obok nas, z nami, i swoją obecnością czynią życie piękniejszym. Moje na pewno...
Wszystkiego najlepszego moja Czarna Księżniczko. Moje Łaciate Słoneczko, czuwaj nad stadem z góry, tęsknimy za Tobą, w taki dzień jeszcze bardziej...
Wiem, że jesteście ciekawi co z Whisper... Powiem szczerze, nie pisałam bo nie chciałam zapeszać. 13 listopada po 19 dniach zakończyliśmy antybiotykoterapię. Od 14 listopada, odpukać Whisper nie jest wspomagana strzykawką. Zaryzykowałam, udało się, nie tylko je sama, ale powoli przybiera na wadze. Jak pamiętacie może, opadała nawet poniżej 500g, dziś jej waga waha się w słabym momencie od 585 dochodzą w porywach do 615g. To ogromny postęp, który cieszy, choć mam pełną świadomość, że życie i zdrowie małej jest nadal zagrożone - nadczynność tarczycy. Dziś jednak cieszymy się, że ze świnki która nie była już w stanie podnieść głowy i leżała jak szmatka, dziś Whisper znów jest radosna, bryka, dopomina się o jedzenie i tyje... Trzymajcie kciuki, pomogły. Wierzę też głęboko, że czuwa nad stadem taka mała łaciata kulka. Dzięki D.