CAVIARNIA

te 500 zł powinno być jakoś regulowane.. tak, żeby nie dostawała tego patologia (tak, patologia.. inaczej się tego nie da nazwać a to i tak ładne określenie.. się wychowało na nadodrzu to się wie) i nie dostawali zamożni.. powinni dostawać Ci co naprawdę się starają, pracują, dbają o dzieci ale nie mieli tyle szczęścia by zarabiać dużo pieniążków. I moim zdaniem powinno to być wydawane nie w gotówce, tylko w bonach na np jedzenie dla dzieci, artykuły szkolne czy inne.
Bo z jakiej paki podnoszą różne podatki i inne takie, mi odbierają i dostają to bogacze? a mnie nadal nie stać by sobie zrobić chociażby pierwsze dziecko, żeby po nim mieć i drugie?

jakbym miała patrzeć na moją mamę to w sumie powinnam właśnie w ciąże zachodzić choć uważam, że za późno się za to brali moi rodzice.. niestety, wiele ludzi po 30stce nie patrzy na to co będzie później. Ja jako dziecko starszych rodziców uważam, że pierwsze dziecko to ok 25 rok.. ewentualnie po 30stce to kolejne..

katiusha pisze:

Sroka na tej focie wygląda jak moja Halińcia tylko Halinka jeszcze miała płetwę na grzbiecie

Jak my do 30tki nie będziemy mieli pierwsego dziecka to potem będzie coraz gorzej się zdecydować. No ale teraz nieco inne czasy są, na przykłądzie mojej mamy ślub i dzieci pozwoliły jej wyrwać się z domu. A my co, od prawie 4 lat jesteśmy razem, a połowę z tego mieszkamy.
Nie będzie sprawiedliwości i kasę będą dosatwali bogaci, tak jak w przypadku kwoty wolnej od podatku, normalni ludzie mają 3k, a politycy niemal 30k - niektózy ludzie nawet tyle rocznie nie zarabiają, a politycy sobie zafałszują dochody... Z zapomogami tak samo nie dostaną ich ludzie, którzy ich bardzo potrzebują. Ze studiów pamiętam znajomego, któy po znajomości miał jakie s umowy o pracę na lewo, samochód i telefony służbowe, a dostawał pomoc socjalną z uczelni... A koleżanka, która od wielu lat musiała sama się utrzymywać, pogodzić pracę ze studiami nie dostawała...

Z tymi stypendiami na uczelniach to jest jakaś tragedia. Na moim przykładzie - dostaję 300 zł. Za to, nawet nie można opłacić pokoju w akademiku.

Kiedyś było inaczej, moja mama też w moim wieku już starała się o dziecko i była po ślubie. Ale kiedyś to życie było tańsze, bardziej adekwatne do zarobków - tak mi się wydaje. Chętnie bym zrobiła sobie dziecko, jakoś niedługo, ale wiem, że nie będzie nas na to z M. stać. Najgorsze, że inne kraje nie mają, aż takich problemów. Ostatnio czytałam dużo o Szwecji - no żyć, nie umierać. System (mówimy tutaj o dzieciach) jest tak świetnie skonstruowany, że zaczęłam się zastanawiać, czy Szwecja nie dodrukowuje sobie pieniędzy.

Tak, ta kwota w bonach na jedzenie, czy jakieś ubrania, byłoby dużo lepsza. Mój M. swoją 13 dostaje w bonach, co jest niesamowitym rozwiązaniem.

Dortezka, płetwę na grzbiecie? To ona pływała? A no przecież, jeszcze wtedy do były świnki morskie, a teraz to kawie domowe...następuje ewolucja gatunku

Ja chyba należę do nielicznych, którzy nie demonizują 500+ Nie, że jestem huraoptymistką, czekam po prostu aż ten program wejdzie i na jego skutki. Bo jak tu je oceniać, jak nawet jeszcze nikt tego 500+ nie dostał?
My akurat chcemy mieć z mężem więcej dzieci (więcej niż standardowa dwójka) i liczymy na 500+, ale nie jest to być albo nie być dla naszej rodziny, planowaliśmy ją przed wyborami i będziemy nadal to realizować, jeśli rządy się zmienią. 500 zł przepilibyśmy chyba w kilka lat z naszym spożyciem alkoholu Nie wszyscy, którzy chcą mieć dużo dzieci, to patologia. Niestety mam wrażenie, że już się tak utarło, że jak dużo dzieci, to pewnie patole i dużo piją. Krzywdzące to.
Bony to średni pomysł, bo każda rodzina ma inne potrzeby. Kto ma je znać? Urzędnicy?
Kombinatorzy niestety byli, są i będą, bez 500+ też sporo osób wygodnie żyje na socjalu. Też wcale mi się to nie podoba. Tak samo jednak nie podoba mi się, że ktoś będzie podejrzliwie patrzył na moją rodzinę, że pewnie dla kasy robiona.
Co do wieku, to ja już się nie boję rodzić dzieci w żadnym wieku, choć wiadomo, wcześniej to lepiej. Ale nie zawsze można i nie zawsze chodzi o finanse. Też niestety nie mogłam urodzić pierwszego dziecka w wieku 25 lat, choć bardzo chciałam. Wydaje mi się, że jednak nasi rodzice byli biedniejsi od nas, po prostu inaczej się żyło kiedyś, inaczej teraz, inne było myślenie.

Val, ale ja nie mówię, że rodzina wielodzietna to patole.. ja mówię o patoligii. Wystarczy poczytać o śródmieściu we Wrocławiu.. Nadodrze, Ołbin.. tu się wychowałam więc wiem co mówię. Tu ludzie nie pracują, bo po co.. łatwiej ukraść, łatwiej kombinować. Najważniejsze aby na fajki było i piwko. O paleniu i piciu przez ciężarne nawet nie wspominam. Tu ludzie żyją jak na wsi.. nie powiem, fajnie, że nie siedzą pozamykani w domach no ale bez przesady, żeby się zbierać całą grupą komuś pod oknami i robić grilla, całą noc siedzieć, pić i drzeć mordy. I wiele, wiele innych przykładów. To oni zazwyczaj rodzą dzieci, te dzieci potem biegają samopas po podwórku umorusane niemiłosiernie i choć ledwo mówią to klną już świetnie..

Wiem też, że w dzisiejszych czasach trudno o dzieci przed 30tką. Ale ja, jak i mój Mąż jesteśmy dziećmi starszych rodziców.. nie polecam.. mamy po 30 lat a została nam już tylko moja mama.. na dodatek mimo iż najzdrowsza nie jest i dawno powinna być na emeryturze to pracuje bo my nie jesteśmy w stanie jej pomagać finansowo..ba, to ona nam pomaga. Dla mnie osobiście to wstyd.. Też jak byłam młodsza to nie mogłam chodzić z mamą na zakupy itp jak koleżanki, bo albo się źle czuła, albo była zmęczona.. swoje lata już miała.. także to, że mówię, że nie powinno się rodzić późno to tylko moje poglądy z własnego doświadczenia.. jak np ta aktorka co urodziła bliźniaki w zeszłym roku.. dla mnie to już totalny egoizm.. Bo ona chciała, a czy pomyślała co będzie jak dzieci będą miały po 20 lat, będą wchodziły w dorosłe życie w które bez pomocy rodziców ciężko w tych czasach wejść? ona będzie miała 70 lat, będzie schorowana albo już jej po prostu nie będzie.. Dzieci zostaną i bez matki i bez ojca..

a bony można rozwiązać w prosty sposób. Są przecież produkty które potrzebuje każde dziecko, jak chociażby artykuły szkolne czy właśnie ubrania. Patole by korzystali w mniejszym stopniu bo to nie gotówka na wódkę, bogatszym by się może po prostu nie chciało a Ci co potrzebują byli by szczęśliwi z każdej pomocy. Wydaje mi się, że jakby usiąść i pomyśleć to można by to jakoś rozsądnie rozwiązać.

Asita, ano miała płetwę z sierści na grzbiecie

Wiecie, co? Tak was poczytałam i wolałabym, abyście to wy opracowywały tą ustawę, a nie oderwani od realu politycy...

Skutki budżetowe można ocenić od razu
Tu nie chodzi o ludzi którzy chcą mieć dużo dzieci, znam sporo rodzin 3+ (a nawet 3x2), które po prostu takie miały być i sobie świetnie radzą, ale tych ludzi na taką ilość dzieci stać. Mówimy o ludziach, którzy się rozmnażają mniej więcej jak te świnie z Lublina - nikogo nie stać na utrzymanie siebie na przyzwoitym poziomie, ale jakoś tak wyszło, że piąte w drodze
Jaka jest różnica pomiędzy teraz a kiedyś? Dostęp do mieszkań i środków antykoncepcyjnych Dzisiaj nie dostaniesz mieszkania w nowym bloku, bo masz dużą rodzinę. Musisz je kupić albo wynająć - tak czy inaczej kupa kasy. Za to kondomy są w każdym kiosku
No, bony to jest jakiś pomysł. Opieka zdrowotna w przypadku dziecka w pierwszych 5 latach życia to też niezła skarbonka, a mówię o zdrowych dzieciach, które po prostu rozwijają układ immunologiczny.
Kurczę, ale odjechałyśmy od tematu... aż wstyd

No, moi rodzice i rodzice M. nie mieli wiele, nawet mieszkań własnych. Ja już trochę po 30-tce, ale chyba dzieci nie będziemy mieli. No, na pewno dla kasy ich robić nie będziemy Myślę, że te rodziny wielodzietne, które chleją, to są te, które idą po pomoc socjalną i nie garną się do pracy. Wolą dostać kilkaset zł i siedzieć w chacie. A co w chacie można robić, chyba nie bawić się w interesujące gry z dziećmi? Na pewno jest jakiś procent "biedy inteligentnej" - pracują za marne grosze, bo nie mają wykształcenia lub szczęścia i dbają o swoje rodziny. Niestety jednak większość tak nie robi. Często wielodzietne rodziny korzystające z socjala to matki mające dzieci z 3 róznymi facetami, od 2 alimenty a jeden w ogóle nie uznał dzieciaka. Niestety takie są realia. A rodziny wielodzietne dobrze sytuowane wiadomo, że nie chleją (choć w mojej rodzinie - 3 dzieci - niestety problem alkoholizmu był) ale oni nie przychodzą po socjal. Te 500+ to nie socjal tylko rządowy program wspierania rodziny. Dlatego nie ma kryterium na drugie dziecko, bo ma być dla każdego, a nie dla potrzebującego. Tak to rozumiem. Jest jednak gro ludzi, którzy mają ful kasy i też do pewnych zapomóg mają dostęp. Np becikowe jest dostępne dla osób, którzy zarabiają max 1922zł netto na osobę. Przekraczasz 1zł i nie dostajesz. Ale jest nowe świadczenia dla kobiet, które nie mają uprawnienia do zasiłku macierzyńskiego. Dostają 1,000zł miesięcznie przez 52tyg i to nie jest uzależnione od dochodu, w ogóle nie podaje się składu rodziny. Zatem facet takiej pani zarabia np 30,000zł miesięcznie a pani jak najbardziej dostanie jeszcze tysiak. Takie to nierówne, że jedne świadczenia są dla wszystkich (i bogatych i biednych) a inne nie i w tej drugiej grupie świadczeń jest jakiś % uczciwych ludzi a jakiś % kombinatorów i cwaniaków...

A ja tam się cieszę z tego programu, trochę prywaciarsko, ze względu na kolegę który ma trójkę dzieci w wieku 3, 2 i pół roku, żona oczywiście nie pracuje, a jego miejsce pracy zlikwidowano niedawno i ma tylko jakieś zlecenia. Dla nich to będzie duża różnica w poziomie życia. W Białymstoku perspektyw jakichkolwiek za dużo nie ma, gdzieś z połowa moich koleżanek ze szkoły wyjechała za granicę żeby tam rodzić dzieci bo tu ich nie było na to stać. Smutne.

Podobnoż by wprowadzić jakieś sprawdzanie zasadności przyznawania tej kasy itp itd potrzebnych byłoby bardzo dużo nowych urzędników i koszty tego całego procesu byłyby za duże.