Z tego upału to foch się trochę zmniejszył. Dziewczyny ledwo bidne dyszą a ja robię co mogę, żeby je ochłodzić ale ciężko jest. Białaski i brązowe uciekają przede mną. Widać tak musi być. Oczywiście są chwile, gdy wszystkie wychodzą i gremialnie wznoszą protest. Tak było dzisiaj. No bo o której ja im jedzenie daję? Zawsze dostają o 7 a tu nagle o 10. Pogorszyło się i trzeba mnie ukarać. Najlepsze były brązowe, które obie stojąc przy szybce patrzyły na mnie z taką naganą, ze aż mi się wstyd zrobiło. A ja tylko chciałam wcześnie rano do sklepu iść, żeby potem w upale nie lecieć.
Ostatnio zrobiłam eksperyment i wzięłam na kolanka Amalkę i Baylee, czyli jedną białą i jedną brązową. Obie udawały, że się nie widzą. Jednak Amala zajęła wyższe miejsce na mnie dając do zrozumienia małej, że ona tu rządzi. Baylee starała się na Amalę nie patrzeć, a gdy ta się do niej jawnie odwróciła ta szybko uciekła z moich kolan. Tak się skończyło pierwsze spotkanie. A ja spróbuje jeszcze tak poeksperymentować.
A tu widać jak Baylee tuli się do butelki w ręczniku bo to dawało trochę ochłody.

Nie wiem już co robić. Moczenie im nóżek bardzo je stresuje a dawanie zimnej butelki też nie jest dobre. Boję się, żeby się nie pochorowały.