Sporo się u nas działo od wczoraj. Od początku.
Rudzi z Romkiem w tymczasowej setce dogadywali się super, ale dobroduszna ja postanowiłam przerzucić ich na wybieg, bo przecież mieli zbyt mało miejsca. Jak nietrudno się domyślić - był to wielki błąd. Rudy starł się z Romkiem chwilę później, przeturlali się po podłodze i pocięli do krwi. Podjęłam decyzję o ich rozdzieleniu.
Czarni z Remkiem - bez zmian. Młody gonił te wielkie krówska bezlitośnie i nie dawał im chwili na odpoczynek, mimo, że ci pokładali się na ziemi.
Stąd wzięły się refleksje. Świnie (Rude i Czarne) żyły sobie bezproblemowo do czasu, aż zaczęliśmy ich łączyć. Były bardzo zgranymi duetami. Zabierając się za rotacje w stadach naraziłam ich na wielki, niepotrzebny stres. Czarnych oddzieliłam od małego laba, którego puściłam na wybieg razem z Romkiem.
Na szczęście udało mi się przywrócić starsze świnki do stanu, kiedy potrafią spokojnie przebywać w klatce we dwójkę. Z labami niestety był spory problem, ale chyba na nowo znaleźli wspólny język i aktualnie się nie żrą.
Bardzo żałuję całej akcji "łączenie" i cieszę się, że zrezygnowaliśmy.
A klatki większe i tak w najbliższym czasie sprowadzimy
Dziękujemy wszystkim za kciuki i wsparcie
