27 sierpnia 2017, około 15, za TM pobiegł Piorunek. Od ponad roku miał problem z nawracającym ropniem na pyszczku, który spowodował nawet konieczność usunięcia dwóch ząbków. Mimo to świniaczek radził sobie bardzo dobrze, od jakiegoś czasu nie dokarmiany i z wygojoną raną. Niestety, około trzech tygodni temu ropień wrócił. Po zabiegu usuwania, Piorunek bardzo szybko doszedł do siebie, zaczął jeść (nawet twarde warzywa) i wydawało się, że idzie ku dobremu. Niestety, w piątek widocznie się pogorszyło, od razu zaczęliśmy dokarmianie. Mały w sobotę trafił do lecznicy i dziś otrzymałam telefon, że nie udało się mu pomóc. Przyczyną były problemy z układem pokarmowym, który z niewiadomych przyczyn przestał działać (antybiotykoterapię zakończyliśmy dość szybko).
Piorunek przyjechał do nas ponad cztery lata temu, jako adopciak z SPŚM. Od razu skradł nasze serducha, prawie bez problemu dogadał się z Czarnusiem. Od półtora roku mieszkał z Rudym (przez kilka miesięcy także z Kaszmirkiem), z którym także szybko się polubili.
Śpij spokojnie, czarny pyszczku. Dołączyłeś do Czarnuszka, Rakietka i Kaszmirka