No i minął dokładnie rok jak przywiozłam chłopaków do domu . Ten rok był pełen wrażeń choroba Rona ciągłe jeżdżenie do weterynarza ale udało się i teraz jest już wszystko dobrze

. Chłopaki zadomowili się dosyć szybko i teraz co rano jak wchodzę do pokoju to witają mnie krzykiem który oczywiście oznacza ( jeść czego jeszcze śniadanie niepodane)
A oto chłopcy w całej okazałości
RON

HARRY

A to chłopcy razem
