Oficjalnie od dnia wczorajszego, tzn 20 Października 2015 roku zostałam Ludziem Panny Hanny <3
Zdecydowałam się napisać kilka słów o aktualnej sytuacji mojej maluszki, odnoszące się do samej drogi którą pokonała Hania do mnie, zdrówka i samego klimatyzowania.
Zaczynając, w trakcie podróżny z relacji kierowcy, nie było żadnych problemów. Malutka całą drogę przespała, i ogólnie rzecz ujmując była bardzo spokojna jak na warunki i ogół sytuacji. Dla ciekawskich Hania pokonała trasę liczącą 270km(!), będąc w drodze stale przez trzy godziny. Jechała z Katowic-Wrocław-Ząbkowice Śląskie by w końcu znaleźć się w Stoszowicach.
Gdy dotarliśmy do domu Hanię powitała cała moja rodzina, a na klatce znaleźliśmy powitalny transparent ~ "Witamy Hanię w Domu" wykonany przez moją mamę

. Pierwsze wrażenie nowego miejsca myślę że było dość pozytywne, Hania szybko zwiedziła klatkę po czym zdecydowała się na drzemkę. Nocka minęła cicho i spokojnie.
Dzisiaj patrząc z perspektywy całego dnia. Zauważyłam, że Hania dość często kicha. Myślę że niestety ale podczas transportu mogła się tego nabawić. Niestety pogoda nas nie rozpieszczała. Mimo ogólnych przeciwwskazań, zdecydowałam się wziąć malutką w norce do łóżka i ją dogrzewać. Z początku była mocno nieufna, ale po jakimś czasie rozłożyła się , a nawet zaczęła pokwikiwać z zadowolenia. Ogólnie rzecz ujmując dopuściła mnie do siebie dość szybko. Kichanie leczymy witaminą C i owym wspomnianym grzankiem. Myślę że to początek ogromnej miłości.
~Pozdrawiam Marysia.
