Chciałabym zrozumieć te moje małe kobietki...

W klatce kładą się po obu stronach kratek, blisko siebie, wąchają się z zaciekawieniem i bez żadnej agresji. Dziś, po kilku dniach odpoczynku, wypuściłam je na wspólny wybieg. I wyszło na to, że Snowy to mała panikara. Uciekała przed Mufką tak szybko, że ta w końcu zaczynała ja gonić

Ale patrzyłam uważnie i Mufcia nie robi Snowy nic złego. To chyba zwykłe ustalenie hierarchii. Skacze na Snowy i wącha ją. A ta mała panikara wykonywała dziś takie skoki i ewolucje o jakie jej nie podejrzewałam. W końcu Mufcia, też przestraszona schowała się do tunelu z kartonu. I tak wyglądał wybieg. I to wybieg dosłownie, bo prawie latały w powietrzu. Wzięłam też obie na kolana. Tam z kolei Snowy wtulała się we mnie ze stoickim spokojem i rozanieleniem a Mufcia była jedą wielką paniką. Mam nadzieję, że po takich codziennych wybiegach obie dziewczyny się uspokoją. Nie ukrywam, że z każdym dniem bardziej zakochuję się w tym uroczym pysiu Mufci
