Klementynka jest chwilowo w domu bo zaraz jedziemy do Medicavetu.Mała nie je,nie bobczy nie siusia nic nie robi tylko biedna chodzi chwiejnym krokiem ,dokarmiam ją RodiCare.Jest żle ale nie tragicznie wydaje mi się ,że zostanie w szpitaliku brzuch ma rozcięty porzadnie od klatki piersiowej do łona można powiedzieć,ale to jest najmniej ważne teraz.Ja już chodze ledwo mam oczy na zapałki tylko pije kawe i pale fajury

.Maluszki bardzo bobrze prawdopodobnie boy i girl śliczne szkraby gładkowłose.
Trzymajcie dalej kciuki, bo się bardzo przydadzą dla Klemetynki.Jak wróce to spisze relacje.
Bardzo dziękujemy klinice na Witolińskiej za uratowanie małej,bo bez nich by na 100% odeszła ,oraz dziękuje za sumę którą nas podliczyli bo bardzo mało mimo że była noc,niedziela i musieli położnika wzywać
