Jesteśmy!
Lider przetrwał (i moje ręce też przetrwały, szczypie ta małpa) ostatni zastrzyk odpornościowy... i zaczął kichać. Nosek trochę mokry. I coś się chłopakowi zrobiło pod powieką. Na szczęście ja dostałam z firmy samochód służbowy, więc jutro jedziemy pokazać smarka w Medicavecie. Wiem, że to zły czas na wycieczki, że im mniej spotkań tym lepiej - ale w przypadku Lidera wolę dmuchać na zimne. Fufu.
A świnia z niego cudna. Gada, żre, ryjek podstawia, bryka jak szalony. Na kolanach proszę, kopytkuje
Poza wspólnym kolankowaniem postanowiłam chłopakom zorganizować stale otwartą klatkę i ogrodzony kawałek wybiegu. Dostali kilka schronień, półkę, hamak - pomyślałam, ze może Elton będzie spokojniejszy i mniej zębów użyje. Laborant musi się schować przecież.
Jest lepiej. Przegonią się od czasu do czasu ale mniej agresywnie. Lider nie da rady ze spotkaniem nos w nos, ale już się umie wylegiwać i szamać w towarzystwie. Wczoraj urządzili razem takie brykando, że się cała klatka trzęsła
Jest coraz lepiej. Kolankujemy codziennie ale krótko, bo Elton się boi. Ja chcę go zjeść, jakby ktoś nie wiedział.
Ale najważniejsze, ze jest coraz lepiej. Kochane z nich smrodki
