Dawno nas tu nie było, a niestety nie jest różowo
Zaczęło się w tamtym miesiącu, kiedy Cymeś nie wiadomo jak doznał mocnej kontuzji tylnej łapki i przez kilka dni nie mógł zupełnie chodzić. W kółko tylko weterynarz, zastrzyki itd.
Potem był Łatek i jego wieczne problemy ze skórą. Na szczęście tym razem obyło się bez łysych placków. Jedynie łuszcząca się skóra na zadku, pod sierścią. Sytuacja jest już w miarę opanowana.
Ale najgorsze zaczęło się wczoraj...
Warcab siedzi osowiały, przymrużone oczy, wydzielina z nich, i co najgorsze od wczoraj nie je... Jedyne co sam z siebie zjadł to dwa malutkie kesy ogórka. Dokarmiam go, ale średnio chce współpracować... Jesteśmy po pierwszej wizycie u weta, ale jak tak dalej pójdzie to będziemy zmuszeni szukać pomocy poza Radomiem. Strasznie się o niego martwię, 5 lat to nie jest jakiś wielki wiek na świnkę, ale nie jest już też najmłodszy
Jedynie Jacek jest okazem zdrowia. I to dosyć tłustym, bo waży obecnie 970 g co jak na niego jest bardzo dużą wagą, jest mega ciężki i wielki