Łączenie świnek
- paulina501
- Posty: 265
- Rejestracja: 29 lip 2013, 17:30
- Miejscowość: Łódź
- Kontakt:
Re: Łączenie świnek
To wiem. Bardziej mi zależy na odpowiedzi, czy jeśli łączenie się uda, to po jakimś czasie mogą zacząć się kłótnie, np o teren, czy o jedzenie.
Moje adopciaki: http://forum.swinkimorskie.eu/viewtopic.php?f=55&t=4829
Wątek Whisky: http://forum.swinkimorskie.eu/viewtopic.php?f=71&t=4759 [*]
Wątek Whisky: http://forum.swinkimorskie.eu/viewtopic.php?f=71&t=4759 [*]
- dortezka
- Posty: 7496
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:28
- Miejscowość: Wrocław
- Kontakt:
Re: Łączenie świnek
Świnki jak ludzie, każda ma inny charakter więc do sprzeczek może dochodzić.. ale nie powinno to być groźne.. przede wszystkim, ja zawsze pokazuję im, np poprzez przegonienie, dotknięcie noska czy w inny sposób, że takie zachowanie jest złe..
Wątek moich Pipulek: 
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =71&t=4215

http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy

Re: Łączenie świnek
U mnie za pacniecie w nos odgryzlyby mi reke. Mam strasznue charakternych dwoch chlopcow na ktorych dziala tylko spryskiwacz. Wydaje mi sie ze nie powinno sie "karac" wlasna reka bo moga zaczac zle kojarzyc. Spryskiwacz jest niekontaktowy i to jego dzwiek i dzialanie zaczna kojarzyc ze zlym zachowaniem, a nie twoja reke
- dortezka
- Posty: 7496
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:28
- Miejscowość: Wrocław
- Kontakt:
Re: Łączenie świnek
ja moich nie tyle "pacam" co przytrzymuje palec na nosie.. zdarza się, że dojdzie do sprzeczki, widzę, że się na siebie czają (szczególnie młode dwie) to gdy przyłożę którejś palec do noska (coś w stylu ostrzeżenia) to się uspokaja i przestaje strzelać ząbkami.. no tyle, że moje wiedzą kto jest alfa w stadzie (czyli ja) i mnie nie dziabią 

Wątek moich Pipulek: 
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =71&t=4215

http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy

- kimera
- Moderator globalny
- Posty: 3163
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:54
- Miejscowość: Łódź
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Re: Łączenie świnek
Kiedy moje chłopaki bawią się w grzechotniki, staram się zobaczyć, który jest najbardziej zdenerwowany i zabieram go z grupy. Głaszczę go i uspokajam na rękach, a tymczasem pozostali mają czas też odetchnąć. Czasem wystarczy też tylko podnieść na nich głos, wtrącić się do kłótni, i już wiedzą, że przesadzili.
Re: Łączenie świnek
Racja, czasem wystarczy, ze pochylę sie na klatką i już jest 'oho, mama patrzy' i spokój
Re: Łączenie świnek
Słuchajcie, kochani, mam mały problem. W zeszły piątek mnie doświniło nowym, malutkim chłopaczkiem. Znajoma znajomej chciała nim nakarmić węża więc koniec końców trafił do nas.
Miałam trochę stracha przed połączeniem go z moimi starszymi chłopakami (dziecko ma według weta ok trzech miesięcy, oni odpowiednio 11 i 9), okazało się, że bezpodstawnie. Józek jest wyraźnie uległą świnią, kręcenie zadkami i sporadyczne "gwałty" ze strony Rubisia i Kordiana nie sprawiały na nim szczególnego wrażenia. Teraz już w pełni go zaakceptowali, on ich liże po pysiach a oni zaczynają "rzucać" głowami kiedy on popkornuje po klatce
Zdarzają się jeszcze turkoty i machanie tyłkiem (głownie ze strony Rubiśka), ale mam wrażenie, że traktują go trochę jak maskotkę.
Gdzie więc problem?
Ano mam wrażenie, że od kiedy jest z nami Józio totalnie rozwaliła się relacja Rubiś - Kordian. Tak jakby swoją złość i frustrację, spowodowane nową sytuacją, zamiast na niego przenieśli na siebie nawzajem. Najgorzej było pierwszego dnia, bo dosłownie się pobili. Kordian zwyczajnie przeleciał przez klatkę, omal nie dostałam zawału. Żaden nie mógł przebywać w polu widzenia drugiego, bo od razu spina i dziki turkot (nie tez z rodzaju "jesteś moim wasalem, jesteś moim wasalem" tylko raczej: "zaraz ci upierniczę pysia"). Gonią siebie nawzajem, chapią na siebie. Zostawiłam na środku pokoju transporter w którym pierwszego dnia spał Józek, jakimś cudem weszli tam razem i ten transporter zaczął latać po pokoju... A naprawdę nie jest mały. Teraz jest już lepiej, śpią razem w klatce, tak często na siebie nie naskakują, ale wciąż da się wyczuć takie dziwne napięcie.
Strasznie mi ich szkoda, bo zawsze byli bardzo zgodni. Oczywiście zdarzały się spięcia, jakieś kłótnie o podusie etc., ale razem jedli, spali, chodzili po pokoju. Teraz nawet kiedy dostają ogórka to każdy biegnie w inną stronę. Myślałam, że potrzeba im czasu, bo muszą sobie od nowa ustawić hierarchię, ale minął prawie tydzień i wciąż jest dziwnie.
Mam czekać? Rozdzielić ich na jakiś czas?
Dodam, że żaden z nich nie miał większych ran, dokładnie obu obejrzałam, ale były sytuacje, które wyglądały... no, poważnie. A nie mam też możliwości siedzieć z nimi 24 godziny na dobę...
Miałam trochę stracha przed połączeniem go z moimi starszymi chłopakami (dziecko ma według weta ok trzech miesięcy, oni odpowiednio 11 i 9), okazało się, że bezpodstawnie. Józek jest wyraźnie uległą świnią, kręcenie zadkami i sporadyczne "gwałty" ze strony Rubisia i Kordiana nie sprawiały na nim szczególnego wrażenia. Teraz już w pełni go zaakceptowali, on ich liże po pysiach a oni zaczynają "rzucać" głowami kiedy on popkornuje po klatce

Gdzie więc problem?
Ano mam wrażenie, że od kiedy jest z nami Józio totalnie rozwaliła się relacja Rubiś - Kordian. Tak jakby swoją złość i frustrację, spowodowane nową sytuacją, zamiast na niego przenieśli na siebie nawzajem. Najgorzej było pierwszego dnia, bo dosłownie się pobili. Kordian zwyczajnie przeleciał przez klatkę, omal nie dostałam zawału. Żaden nie mógł przebywać w polu widzenia drugiego, bo od razu spina i dziki turkot (nie tez z rodzaju "jesteś moim wasalem, jesteś moim wasalem" tylko raczej: "zaraz ci upierniczę pysia"). Gonią siebie nawzajem, chapią na siebie. Zostawiłam na środku pokoju transporter w którym pierwszego dnia spał Józek, jakimś cudem weszli tam razem i ten transporter zaczął latać po pokoju... A naprawdę nie jest mały. Teraz jest już lepiej, śpią razem w klatce, tak często na siebie nie naskakują, ale wciąż da się wyczuć takie dziwne napięcie.
Strasznie mi ich szkoda, bo zawsze byli bardzo zgodni. Oczywiście zdarzały się spięcia, jakieś kłótnie o podusie etc., ale razem jedli, spali, chodzili po pokoju. Teraz nawet kiedy dostają ogórka to każdy biegnie w inną stronę. Myślałam, że potrzeba im czasu, bo muszą sobie od nowa ustawić hierarchię, ale minął prawie tydzień i wciąż jest dziwnie.
Mam czekać? Rozdzielić ich na jakiś czas?
Dodam, że żaden z nich nie miał większych ran, dokładnie obu obejrzałam, ale były sytuacje, które wyglądały... no, poważnie. A nie mam też możliwości siedzieć z nimi 24 godziny na dobę...
Re: Łączenie świnek
Tak jak powyżej; nie ma krwi, nie interweniuj!!! Tydzień, to trochę mało na całkowite oswojenie się z sytuacją... Poczekaj jeszcze trochę - wiem i dobrze rozumiem, że martwisz się o swoje świnki, ale daj im więcej czasu. Jeżeli sytuacja będzie napięta powiedzmy przez miesiąc czy 2, to możesz się zacząć zastanawiać co z tym zrobić czy w ogóle już interweniować, ale na razie daj im się samym dogadać.
Będzie dobrze
- jestem pewna i trzymam kciuki za porozumienie. 
Będzie dobrze


Re: Łączenie świnek
Witajcie. Mam problem i nie wiem co dalej. Mam ponad roczną świnkę, do tej pory żyła bez towarzystwa innej świnki, ale dogadywała się z psem i ludźmi. Teraz adoptowałam 6 miesięczną Bunię (uratowane), próba ich połączenia okazała się katastrofą. Obecnie, w dzień przebywają na wspólnym wybiegu, odgrodzone kratką, natomiast noc spędzają w osobnych klatkach ustawionych obok siebie. Nie chcę się zbyt szybko poddawać i spróbuję jeszcze raz wypuścić je razem. Pytanie brzmi: po jakim czasie wspólnych wybiegów przez kratkę mogę dopuścić do ponownego spotkania? Czy wypuścić je na wybiegu, który znają obie (co dzień zamieniam ja stronami) czy na terenie obcym dla obu świnek? Dodam, że panny podczas pierwszego spotkania bez zastanowienia rzuciły się na siebie z zębami i zostały rozdzielone - jak się okazało słusznie, bo obie były ranne. Dzięki za wszelkie rady.
Re: Łączenie świnek
Z taką pierwszą reakcją może być ciężko. Poza tym świnki to pamiętliwe stworzonka i każda będzie wiedzieć 'oho, to ta co ostatnio mnie ugryzła'. Możesz znowu spróbować, a przy tym użyć spryskiwacza z wodą (taki jak do kwiatków). Jak nie będzie reakcji to zdecydowanie rozdzielić, klatki od siebie odstawić i możesz spróbować za dwa miesiące lub więcej. Jest jakaś szansa, ze zapomną o incydencie i wtedy się uda, ale to wątpliwe.