Oj, ciężko się pisze... bo tak się wczoraj cieszyłam, że zobaczę już swoją Anielisię i że w końcu wezmę ją na ręce, wyprzytulam i wycałuję, a tu po 19 telefon od pani doktor... W zasadzie to nie umiem nic napisać, chyba wszystko sami wiecie - jak brakuje nam takich serduszek kiedy odchodzą. Ja naprawdę nie mam słów żeby napisać coś sensownego... Zawsze była i będzie moim aniołeczkiem, zawsze traktowałam obie dziewczynki jak moje własne i kochałam...
Dla mojego aniołeczka

Przepraszam, że nie zdążyłam Cię pożegnać i ostatni raz przytulić i ucałować...
Chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy wspierali dziewczynki jako wirtualni opiekunowie i nie tylko. Wszystkim, którzy nam pomagali w najróżniejszy sposób, a było tego mnóstwo i tym, którzy wspierali mnie kiedy była potrzeba.
Dziękuję również wszystkim, którzy zawsze na tym forum mieli dla dziewczynek dużo miłości i zawsze o nie pytali.
Dziękuję również całej załodze Pulsvetu, która zawsze leczyła Anielisię i ratowała w sytuacjach takich jak ta. Dziękuje Pani dr Magdzie, która ratowała teraz aniołeczka i czuwała nad nią przez 2 noce.