A ja zgłupiałam czytając posta sosnowej teraz...No jak to, myślę sobie, to ja nie przedstawiałam na forum Sally??? No głowę bym sobie dała uciąć, że tak! A może nie??? A jednak...
http://forum.swinkimorskie.eu/viewtopic ... &start=340
A więc aktualizacja!
Czaka, Mary i Faith w jednej zagrodzie, Sally osobno. Nie polubiły się dziewczyny i głównym prowodyrem okazała się Mary. Na dużym wybiegu było ok, ale w kojcu już nie...Mary łaziła za Sally, zaczepiała, prowokowała awantury, cykanie zębami i bijatyki (również pomiędzy Mary i Czaką!) biedna Faith uciekała z piskiem bo i jej się obrywało..Po tym jak nieznany sprawca odgryzł Sally pół ucha zdecydowałam się rozdzielić. Zapanował spokój...do czasu...
12 lutego rano usłyszałam dziwne dźwięki u Sally, napinała się i stękała, pojawiła się krew..u lekarza diagnoza - ropomacicze i cysty, natychmiastowa operacja. Zabieg się udał, usunięto wszystko, dwie cysty 3-4cm, Sally wybudziła się bez problemów..Ale bardzo długo dochodziła do siebie po zabiegu. Nie wiedzieliśmy co jej dolega, wszystko ładnie się goiło, dostała wszystkie potrzebne leki, witaminy, probiotyk. Sally nie chciała jeść. Kupy słabe, raz mysie bobki, raz biegunka. Leżała praktycznie w jednym miejscu, nie chciała chodzić..Mało tego - karmienie jej to była istna walka! Jak ona się wyrywała, kręciła głową na wszystkie strony..zupełnie jakby w ogóle nie była głodna! To wszystko trwało zdecydowanie zbyt długo jak na dochodzenie do siebie po operacji, nawet tak ciężkiej..Ale po dwóch tygodniach zaczęło być lepiej. Sally zaczęła jeść coraz więcej, zaczęła chodzić, interesować się otoczeniem, reagować normalnie. W końcu mogłam odetchnąć z ulgą...Ale było ciężko..Nie chcę przeżywać tego jeszcze raz. Ale będę musiała - i to dwukrotnie - Mary i Beza maja cysty i sterylizacja to tylko kwestia czasu
Wyruszam po Bezę osobiście
Jeśli wszystko dobrze pójdzie na początek połączę Bezę z Sally a potem pomyślę o jakimś ogromnym wybiegu na stałe