Wszyscy cali, ale ja kiepsko spałam. Raz, że gorąco, a poza tym różne sny... wszystko z niepokoju o chłopaków. Nawet śniła mi się gigantyczna biała świnka, która odgryzała mi pięty

Wiem, że nie brzmi jak koszmar, ale uwierzcie, to było koszmarne.
Nie wiem tylko, czy chłopcy przez całą noc byli w klatce. Ilekroć zaglądaliśmy, mieli wyleż poza klatką (nawet blisko siebie leżeli). Jedzenie wyglądało na nieruszone, dopiero po porannym aresztowaniu obu do klatki zaczęli jeść. Teraz leżą na schłodzonym ręczniku. Byle do ochłodzenia... walka z upałem jest tak beznadziejna. Człowiek robi wszystko, a i tak jest bezsilny. 20 lat temu nikomu nie przyszło do głowy, że świnka mogłaby się przegrzać. Moja Zuzia mieszkała w malutkiej klatce, w tamtym mieszkaniu było zawsze potwornie gorąco (tutaj mamy okna na północ i wschód, tam były na południowy zachód), nikt jakoś nie myślał, żeby ją chłodzić, a żyła z nami 5,5 roku. Teraz niby warunki dla świnek mam dużo lepsze, a martwię się dużo bardziej. Ot, dorosłość, odpowiedzialność... Chociaż chłopcy nie wykazują oznak przegrzania, więc oby te nasze wysiłki jednak na coś się zdały.
A walk nie ma, chyba ciut spokojniej niż wczoraj. Tylko jak wejdą sobie w drogę, to trochę pozgrzytają i się pogonią. Dogadają się znowu, nie mają wyboru
