CAVIARNIA

Z Robinią - jak na huśtawce - waga w górę 50 g, waga w dół 50g. Boby bobiaste albo plastelinowe. Najgorzej z tym pyszczkiem, w którym trwa stale jakiś proces. W dodatku zapewne trzeba by ją było zostawić na dłużej w szpitaliku, żeby fachowa obsługa mogła płukać tę dziurę - bo w domu, kiedy się zasklepi od zewnątrz, nie da rady jej przepłukać od środka. Ona nie cierpi, w każdym razie nie zdradza żadnych objawów złego samopoczucia. Apetyt ma stale świetny, zwłaszcza chętnie rąbie ziółka z ostatniej dostawy paczkowej od Super Świstaka - z tej dużej paczki - bardzo udana mieszanka.
Nie zapominamy, że to starsza pani, która w sumie żyje od dłuższego czasu na kredyt, bo i cysty na jajnikach są, na razie tfu tfu, uśpione, ale są... Niemniej od operacji usunięcia siekacza już ponad rok, a prosię działa i nie narzeka.
Szelest jest jej wiernym i nieco rozlanym cieniem...

Robinia ma nawrót zapalenia płuc, powiększone serce i w ogóle marnie, w niedzielę echo. Trochę ją podreperują w Mv przez weekend, bo już wyglądała na odchodzącą. Dr Agata mówi, że leukocyty marne, ale biochemia super. No i przysłała filmik, jak świnia po podaniu kroplówki szamie ziółka.
Kciuki poprosimy .

https://youtube.com/shorts/zBbdkPiec5w?feature=share

Z całych sił trzymam kciuki za Robińcię ale cóż to już mocno starsza pani świnka, ma chyba ponad 6 i sporo przeszła...

Niestety, Robinia odeszła dzisiaj około 19, w Medicavecie pod opieką dr Agaty.
Raczej nie było bezpośredniej przyczyny, po prostu zmęczony wiekiem i chorobami organizm dał za wygraną...

Miała dobre życie, ostatnie półtora roku dodała jej medycyna weterynaryjna, ale też dzielnie znosiła wszelkie zabiegi, smakowicie ciamkała papkę i chrupała, co tylko mogła chrupać.
Takie pogodne, miłe, jasne stworzenie...
Spotkała pewnie swoją kremową rodzinę, matkę Cynię i liczne kuzynostwo, bo chyba była ostatnia z radomskich listopadowych świnek.

Pomyślimy, co z Szelestem, sam nie może być.

Dla Robinii.

tak bardzo mi przykro

Robinio

Bardzo smutno.
Ona wydawała się niezniszczalna. Ale fakt, miała dlugie i dobre życie.

Żegnaj, nasza kochana, "stalowa", świnko Robinko, wcinaj radośnie trawkę za Tęczowym mostem. Zawsze będziemy Ciebie pamiętać, byłaś wyjątkowa