Oj, dawno nie pisałam. Nawet o tym, że jesienią dołączył do nas piękny Zdzisiaczek

jako towarzysz dla Nicka, tzn. niby pisałam, ale nie tu.

Wątek Zdzisia:
viewtopic.php?f=62&t=9179
I właściwie nie mam ochoty pisać, ale nawet małż mnie pytał czy już napisałam na forum więc chyba trzeba. Otóż, mieliśmy dwuletnią przerwę w chorowaniu prosiaczków. Przyszła kolej na na założenie karty u weterynarza dla tego malucha, który jeszcze ani razu nam nie słabował, a ma już prawie 5 lat - Nicek.
1) Pierwszy symptom to miejscowo wyrwane futro na plecach, które zresztą ładnie odrasta. Z niedowierzaniem spojrzeliśmy w stronę Zdzisia, jednak okazało się, że Nicuś sam sobie je wyskubuje... Coś go swędzi, boli w środku albo po prostu irytuje? Pasażerów na gapę wstępnie wykluczyliśmy pod mikroskopem.
2) Drugi objaw to zapłakane oczko. Płukaliśmy ropkę sami solą fizjologiczną z apteki, mimo to wybraliśmy się do weta. Dał krople na kilka dni i już jest OK.
3) Jednak, jak to u świnek, to był wierzchołek góry lodowej. Na usg doktor w pierwszej chwili pomyślała, że nasz Nicek to dziewczyna, bo takie jakby torbiele jej się od razu pokazały, ale macicy nie było więc jednak chłopak.

Okazało się, że Nicek ma powiększone wszystkie węzły chłonne, parę narządów wewnętrznych też. Diagnoza -
chłoniak.
4) W tej chwili lecimy na antybiotyku, bo jakieś szmery w płucach też były. Już teraz kazali nam się zastanowić czy wybieramy
sterydy czy
chemioterapię??? A skąd my możemy to wiedzieć? Ech... Czekamy na wyniki badania krwi, które może nam podpowie co dalej (na zasadzie, że sterydy mogą przestać być opcją).
A Nicuś wygląda na takiego zdrowego - zawsze śnieżnobiałe ząbki, zdrowe łapki, może lekko szerokie, acz nie zdeformowane, bo i nadwagi brak, stale ok. 1kg. Wybredny jak zwykle, czyli czasem powie, że w tym momencie wolałby coś zielonego od kolorowego. Bo musi być fit jeść zielone, najlepiej kradzione, bo nie tuczy i dużo biegać. Zresztą jak daję karmę w miseczce to Pulpety (Florek i Wicherek), potrafią opędzlować nawet od razu wszystko, a taką samą porcję nasze Szczypiorki (Nicek i Zdzisio) potrafią pojadać przez całą dobę. Podobnie jest ze świeżymi jedzonkami. Z tymże Zdzisiowi to już na naszym wikcie z 300g przybyło... Też już ma ok. 1kg.
Dzielny pacjent - tak teraz o Nicku wszyscy mówią. No i faktycznie twardziel, przykładowo, dostał dwa zastrzyki i nawet nie drgnął, nie wiercił się też podczas innych badań. Naleśnikowi to wystarczyło skórę na karku dotknąć, żeby zaczął się drzeć tak, że na obu piętrach go było słychać. A Zdzisio brany na ręce też lubi zrobić raban, że ze skóry obdzierają i takie tam (dzikus cały czas, choć to jest postęp, bo przez pierwsze tygodnie nie wydał żadnego dźwięku). Nicek je i zabiera Zdzisiowi co tylko zechce. Jednak Zdzisiek jeszcze nie do końca wychowany, bo np. jak mają rurę to Nicek patrzy czy wolna czy nie, ale jak mały Zdzisio chce się schować, to on nie sprawdza, tylko z pełnym impetem wbiega do środka. Potem można obserwować konsternację u Nicka w stylu "Jestem na zewnątrz, ale wydawało mi się, że przed chwilą byłem gdzie indziej?". Na szczęście przy norkach jeszcze inaczej, w chwili zagrożenia głaskaniem, najwyżej druga świnka też się zmieści obok pierwszej i o to chodzi, tak miało być.