CAVIARNIA

Powoli wracam do żywych... Więc łatwo się domyślić że impreza udana.
Szkatułka znów schudła mało bo mało ale zawsze coś 816g. Od jutra wprowadzam jej kurację bobkową, bo teraz po każdym warzywnym posiłku ma śmierdzące bobki. Matka mnie tylko wku bo gada, że ona robi się śmierdząca na zdechnięcie
Nie chcecie wiedzieć co wyrodna córka wtedy odpowiada
Mopy mają się dobrze. Nowy wystrój klatki im się podoba, odkryły że jak bardzo chcą to się wcisną do jamki.

Co ta mama wygaduje!!! Nununu!!! Bobki kolezanek ją rozkręcą

Mopy upychają się do jednej jamki? U mnie sama Nala ledwo co się mieści i nie wyobrażam sobie gdzie by tam miała wejść jeszcze Nutka
Szkatuła to twarda baba i niech Twoja mama tak nie mówi Współczuję Szkatule kuracji bobkowej ale po tym na pewno lepiej się poczuje. A jak u niej z apetytem?

Je chętnie, ale ma dietę siano i karma. Nawet sobie nie wyobrażacie jak mnie serce boli kiedy mopy dostają coś dobrego i chrupią, a Szkatuła woła z klatki że o niej zapomniałam
Oj nieee w jamce ugniata się tylko jedna kudłata

A ja zrozumiałam, że we dwie im się udaje wejść i się dziwiłam jakim cudem
Kiedy Szkatuła miała robione badania? Może coś z wątrobą się dzieje i dlatego ma śmierdzące bobki po warzywach i spada z wagi...
Nasze dziewczyny już coraz starsze i coraz to nowe "choroby" wychodzą Zdrówka dla piratki

Ojj, Szkatułko, nie strasz już Dużej tylko ładnie jedz bobki a'la mopy i waga w górę
Balbi też po chorobie dłuższy czas miała brzydkie boby, plastelinowe i śmierdzące, zwłaszcza po warzywach. Dieta bobkowa pomogła

Balbinkowo podaj przepis na podawanie tych tictacków. Mam je rozpuścić czy rozdrabniać z CC?

Nie wiem, jak Balbinkowo, ale ja je mieliłam z CC (młynek do kawy se kupiłam) i trochę wody do konsystencji papki i w strzykawkę i do pyska

To będziesz miała wybór sposobu podania, bo ja 3-4 świeże bobki rozdrabniałam w niewielkiej ilości wody (konsystencja papki), do strzykawki i do dzioba. Niechętnie spożywane, więc podawane "wbrew woli" Balbi, ale działało a to najważniejsze

uuu będzie Szkatułka miała kurację bobkową.. Ja boby rozdrabniałam (w kartce papieru) potem przesypywałam już sproszkowane do strzykawki, dolewałam wody, wstrząsałam i do dzioba.. Pigi też walczyła, ale to dla ich dobra..

no wiesz, to też sobie Twoja mama wymyśliła