Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały
: 03 lut 2016, 16:36
No to jedziemy...
Z samego rana zaskoczyły nas takie malutkie ptaszki.

Naprawdę są małe, muszą mieć bardzo szybki metabolizm skoro nie zamarzają w lodowatych wodach naszego Bobru... No i są śliczne. Na zdjęciu niewiele widać. Jak na moje oko - perkozek. Ale zaraz pewnie wpadnie lubię i oceni ile w tym prawdy
Kawałek dalej napotkaliśmy psa szarpiącego... coś. Na dzika mi to nie wygląda, może taki jakiś dziwny lis?


W pewnym momencie jakieś 50 m od nas zauważyliśmy stadko gili.Zrzuciłam więc plecak, szalik i zaczęliśmy podkradać się do ptaszków. Ptaki siedziały na drzewach na szczycie pagórka. Jak się okazało, pagórek był jedną ze "ścian" dolinki. Kiedy tak radośnie fotografowaliśmy ich czerwone brzuszki, w chaszczach po drugiej stronie dolinki coś się poruszyło i trzasnęło. Po chwili zza gałęzi wychynął jeden ryjek, potem drugi. Tato najwyraźniej tego nie zauważył, więc, starając się być jak najciszej, próbowałam zwrócić jego uwagę. W końcu się odwrócił, zobaczył dziki na drugim nasypie. Popatrzył na mnie chcąc pokazać, że je widzi... i zamarł. Powolutku odwróciłam głowę. Sześć, może siedem metrów ode mnie stał sobie dzik. Nie był szczególnie duży, ale miał fajny ryjek
Niestety, nie udało się zrobić zdjęcia, bo po chwili odwrócił się i zniknął za krzakami. O, tyle mam, jego tyłek podczas odwrotu

A tutaj gile


Raniuszek w 3D

I dzięcioł. Nazywa się duży, ale wątpię żeby uniósł tamtą szyszkę

Z samego rana zaskoczyły nas takie malutkie ptaszki.

Naprawdę są małe, muszą mieć bardzo szybki metabolizm skoro nie zamarzają w lodowatych wodach naszego Bobru... No i są śliczne. Na zdjęciu niewiele widać. Jak na moje oko - perkozek. Ale zaraz pewnie wpadnie lubię i oceni ile w tym prawdy

Kawałek dalej napotkaliśmy psa szarpiącego... coś. Na dzika mi to nie wygląda, może taki jakiś dziwny lis?


W pewnym momencie jakieś 50 m od nas zauważyliśmy stadko gili.Zrzuciłam więc plecak, szalik i zaczęliśmy podkradać się do ptaszków. Ptaki siedziały na drzewach na szczycie pagórka. Jak się okazało, pagórek był jedną ze "ścian" dolinki. Kiedy tak radośnie fotografowaliśmy ich czerwone brzuszki, w chaszczach po drugiej stronie dolinki coś się poruszyło i trzasnęło. Po chwili zza gałęzi wychynął jeden ryjek, potem drugi. Tato najwyraźniej tego nie zauważył, więc, starając się być jak najciszej, próbowałam zwrócić jego uwagę. W końcu się odwrócił, zobaczył dziki na drugim nasypie. Popatrzył na mnie chcąc pokazać, że je widzi... i zamarł. Powolutku odwróciłam głowę. Sześć, może siedem metrów ode mnie stał sobie dzik. Nie był szczególnie duży, ale miał fajny ryjek



A tutaj gile


Raniuszek w 3D


I dzięcioł. Nazywa się duży, ale wątpię żeby uniósł tamtą szyszkę

