Puchaci wraz z filią Jedwabistych

śmierdzą sobie nadal, ale po nefroherbie znacznie mniej.
Apisia je tak strasznie dużo, że niedługo osiągnie kształt kuli. Zabiera innym z michy, odgania od zielonego, siano i zioła rąbie jak maszyna. Na noc im zabieram michę a w dzień podaję jedynie bezzbożowy granulat. Na nią to nie działa. Już się zastanawiam jak tam u niej z tarczycą, oczęta ma bardzo wyłupiaste, ale to raczej by na nadczynność wskazywało, a reszta hm... objawów zdecydowanie temu przeczy

tak nachalnie i wręcz agresywnie domaga się dokładki, nie można przejśc korytarzem. Jest bardzo fajną babką.
Kresyda odrobinę zastopowała, ale Murga sypia sobie w eleganckiej kawalerce, co sobie bardzo chwali. Wieczorem już się na mnie drze, żeby ją przenieść, zwłaszcza, że zawsze czeka na nią wonne sianko, pyszny granulat i fura zielonego, i nikt, słownie nikt jej tego nie zabierze, oraz nikt, słownie nikt jej w jedzeniu tego nie przeszkodzi. Rano sobie leży zadowolona w kapciochu i chętnie pozwala się wyjąć i przywrócić na stada łono. Łono zaczyna falować, Kresyda już leci z kordialnym powitankiem, ale Duża wtedy wstawia michy i stóg siana, okazjonalnie równiez coś zielonego, więc chwilowo jest spokój. Potem zaczynają się wrzaski, a następnie Murga z Krechą sobie leżą nos w nos. I tak to pewnie będzie wyglądało w najbliższym czasie.