Strona 31 z 72

Re: Busia i Pipi - Juruś[*]

: 05 sie 2014, 9:20
autor: atka1966
dzięki Miłasiu :buzki:
ale wiesz, moje świnki, to jakieś "pechowe są", albo to ja dla nich jestem pechowym domkiem :think:
te choróbska się ich czepiają non stop i żadna nie może dłużej niż 1,5 roku u mnie zagościć
i to od młodości przecież, bo nie miałam starych świnek !
Busiu od urodzenia u mnie - przeżył 20 miesięcy tylko...
Ala - znajda, była około roczna, jak ją adoptowałam, a żyła u mnie tylko lekko ponad rok...
Jurasek miał ponad rok jak go wzięłam w maju 2012, żył półtora roku, do grudnia 2013...
Niunia uratowana ze strasznych warunków, miała zostać u mnie, ale...żyła tylko 2 mies.

Busia -3 lata (w grudniu minie), a miała pół roczku, jak ją wzięłam z pseudo... no i teraz oczywiście cysty...
czy żadna świnka nie może pożyć sobie u mnie spokojnie te 5 lat, albo i dłużej ? masakra jakaś :sadness:
Pipi miała roczek, jak trafiła do mnie i jest rok :love: oby żyła dłuuuugo sobie z Busią :pray:

Re: Busia i Pipi - Juruś[*]

: 05 sie 2014, 18:49
autor: Inez
Trzymam kciuki.

Re: Busia i Pipi - Juruś[*]

: 05 sie 2014, 21:23
autor: Ann
Dołączam się do kciuków :fingerscrossed: Myśl pozytywnie, Busia jeszcze Cię zaskoczy nie raz :buzki:

Re: Busia i Pipi - Juruś[*]

: 11 sie 2014, 13:59
autor: atka1966
dokładnie za tydzień jedziemy na USG sprawdzić cysty, ale z moich obserwacji wynika, że nie łysieje dalej, wręcz przeciwnie... zarosło te placki, co miała łyse, to może... może... :pray:

Re: Busia i Pipi - Juruś[*]

: 11 sie 2014, 14:59
autor: Dzima
Wszystko musi być dobrze- nie ma innej opcji ;)
:fingerscrossed:

Re: Busia i Pipi - Juruś[*]

: 11 sie 2014, 16:14
autor: StokrotkaPn
Będzie dobrze :fingerscrossed:
A póki co może jakieś nowe :photo: ?

Re: Busia i Pipi - Juruś[*]

: 11 sie 2014, 18:54
autor: Marta_K
Od naszego wieloświńkowego i dwu-ludzkiego stada też mocne :fingerscrossed:

Re: Busia i Pipi - Juruś[*]

: 13 sie 2014, 7:11
autor: atka1966
no i stało się tak, że nie doczekaliśmy wizyty poniedziałkowej i musieliśmy zawitać do weta już wczoraj wieczorem !
a było to tak :
po pracy mieliśmy w domu odwiedzinki cioci Ani (Stokrotki) i przy kawusi my tu sobie gadu, gadu, a świnie leżały w tym czasie grzecznie na sianku i drzemały... lenistwo pełne i spokój. Ok godz. 18 poszłam odprowadzić Anię na autobus i po zrobieniu zakupów wróciłam do domu. Zaczęły się wiadomości, więc jak zwykle chciałam je obejrzeć z dziewczynami na kolanach... i właśnie podchodząc do klatki zdziwiłam się, bo Busia jakby się wystraszyła, przebiegła nagle (dosłownie "szuru-buru") z kąta w kąt, zapiszczała i zastygła ! pomyślałam, że to dziwne, bo nigdy się nie straszy, jest na ogół spokojna i leniwa. Wzięłam ją na ręce, a ona mi się zsiusiała... czego nigdy nie robiła, bo dawała znak ząbkami i lekko gryzła, a tu bez ostrzeżenia, nagle ! zaczęła też dziwnie i głośno charczeć (jak kiedyś Jurek) i piszczeć jednocześnie.
Ale się wystraszyłam ! odłożyłam ją do klatki i znowu zaczęła mieć "zrywy" - ataki paniki jakby :shock: nic, tylko za telefon i jedziemy do AKW (klinika) o godz. 20 byliśmy pod drzwiami, ale był pies w środku... przez 20 minut czekania zsikała mi się jeszcze 2 razy na kolana (bez ostrzeżenia) przy badaniu (obmacywaniu) też poszło siusiu... prawie białe, przezroczyste, do badania od razu pobrano strzykawką i wyszło że ciężar właściwy bardzo mały, jakieś śladowe ilości krwi, reszty nie pamiętam, ale nie bardzo znowu złe te wyniki. Padła decyzja o rtg. Busia była baaardzo grzeczna, jak zahipnotyzowana leżała bez ruchu, ale wetka powtórzyła zdjęcie (z boku)
Okazało się, że Busia RODZI KAMIEŃ ! :o jest już tuż przy ujściu cewki, jakiś centymetr od końca, a wielkości ok. 2mm, to charczenie było z bólu prawdopodobnie, jak kamień wychodził z pęcherza ! potem już tak nie szalała i nie charczała, była cicha jak zwykle...
dostała 4 zastrzyki, p. bólowy, rozkurczowy i coś tam jeszcze :idontknow: w domu zaczęła wcinać dużego ogórka (tym razem jej nie ograniczałam) jadła też sianko, uspokoiła się. W nocy nie było żadnych ekscesów, nadsłuchiwałam z latarką pod ręką, ale nic nie było. Rano dostały znowu ogóra, bo moczopędny. Mama będzie obserwować zachowanie, a pod wieczór pojedziemy na kontrolne rtg. Przy okazji cysty też zostały sprawdzone i niestety są nadal :sadness: pewnie nie znikną, ale chociaż może nie będą rosły i skoro Busia już nie łysieje, to może jakoś jednak te kropelki unormowały trochę pracę hormonów :think: wizja operacji wisi nadal nad bidulką, ale może jednak później...

prosimy o kciuki, że by nie cierpiała mocno - oby się szybko pozbyła tej paskudy (kamienia) !

Re: Busia i Pipi - Juruś[*]

: 13 sie 2014, 8:19
autor: Marta_K
Busia trzymaj się malutka :fingerscrossed:

Re: Busia i Pipi - Juruś[*]

: 13 sie 2014, 8:25
autor: atka1966
skąd to cholerstwo się wzięło :idontknow: czy teraz musi być na diecie ? tak mi przyszło do głowy, że może to od wody ? twarda i może kamień się wytrącał :think: teraz będę dawać tylko przegotowaną... a może czegoś było za dużo, albo za mało w żywieniu ? muszę poczytać więcej na temat odkładania się kamienia w przewodzie moczowym... ech :tired: