Z Kordianem, chwała Stwórcy, wszystko ok, natomiast Józio zafundował nam w weekend kolejny odcinek serialu pod tytułem "Wątroba - niebezpieczne związki".
Absolutnie nic nie zapowiadało tego, że coś może się zepsuć. W piątek dostał na próbę, po sześciu tygodniach diety, kawalątek buraka. Po kwadransie jęknął przy bobczeniu i to był dla mnie znak, że jednak koniec z takimi przyjemnościami na czas nieokreślony. Mimo wszystko nic złego się nie działo. Natomiast w sobotę rano znalazłam go pod półką, leżał z przymrużonymi oczami, nie wyszedł do miski, jak go podniosłam lekko się trząsł. Zarzuciłam sweter na piżamę i w taksówkę do MV na cito. Całą drogę siedział w transporterze z głową w kocyku, miałam już najgorsze myśli.
Po przyjeździe do lecznicy dr Kwiatkowska natychmiast położyła go na elektrycznej poduszce, bo wydawał się zimny, a to w połączeniu z drgawkami wiadomo z czym się kojarzy. Na szczęście po zmierzeniu temperatury okazało się, że nie ma ani gorączki, ani hipotermii. Brzuch też był niebolesny, więc albo trząchało nim ze stresu albo z jakiegoś dyskomfortu. A schłodził się w czasie drogi z samochodu do lecznicy (dwie minuty, ale na zewnątrz było chyba -15 i sypał śnieg).
Wątroba oczywiście powiększona "bardzo", ale ponieważ nie było dr Magdy, która jest jego lekarzem prowadzącym, nie wiedzieliśmy czy bardziej niż zwykle. Oddał krew, zarobił trzy igły w tyłek i byliśmy w drodze do domu. Po powrocie sporo spał, pojadł ale apetyt był średni. Po popołudniu natomiast wszystko przeszło jak ręką odjął
Czyli scenariusz dla tego delikwenta standardowy, ale nie jest tak źle jak mogłoby być. Aktualnie już nie pamięta, że coś mu było - zażera się, biega, skacze, gwałci dry bed - jednym słowem standard.
Jesteśmy umówieni dzisiaj na 20.00 na USG, ale będę się biła o przesunięcie tego na piąte, bo jest potwornie zimno a ja nie mam transportu. Mam nadzieję, że pojadę tylko po leki, ale muszę jeszcze pogadać z dr Magdą.
Powiem Wam, że to jest moja rzeczywistość od lata... Tak mniej więcej co dwa miesiące wyniki zaczynają lecieć w górę, on się gorzej czuje, wdrążamy terapię i wszystko się normuje aż do następnego razu. Można sobie naprawdę strzelić w.... Heh.
Na razie jesteśmy na koktajlu z:
- ornipuralu
- wlewów 10ml z NaCl
- dwóch dawek metoklopramidu
- no spie
- i standardowo zentonilu
Co oznacza robienie trzech zastrzyków i jednej kroplówki dziennie
Mam cichą nadzieję, że to nie ten burak mu zaszkodził