Kokoszek już jest u mnie, matko, jaki on śliczny
Dziś rano wypuściłam chłopaków w łazience, siedziałam tam z nimi dwie godziny i po tych dwóch godzinach zdecydowałam się wsadzić ich razem do klatki, bo nie wykazywali żadnej agresji

Oczywiście było kręcenie tyłkami, gruchanie, wskakiwanie na siebie, ale to norma, wiadomo. Już widać, że Koko będzie dominował, ale tego byłam niemal pewna, bo w poprzednim "związku" mój Tadzik też był tą "poddaną" świnką, ciapek jeden
Chłopaki siedzą sobie grzecznie w klatce, trochę gruchają, trochę kwiczą, wszystko jest OK, wyciągają się nawet, pokazując stópki

Koko biega po klatce, wszędzie go pełno, na hamaczku, pod hamaczkiem a głównie przy misce

Żarłok z niego wprost niesamowity, niemal non stop miele mordką
Przed człowiekiem ucieka, ale głaskany zaczyna rozkosznie gruchać
