Dziś w środku nocy - dla mnie - dla innych rano

, zbudził mnie jakiś łomot i tuptanie łapek. Po chwili do sypialni wbiegł Ututek i siadł na dywaniku przy łóżku. Tuż za nim wpadła druga futrzana torpeda. Po pękatych kształtach w półmroku poznałam, że to Alik. Okazało się, że w wyniku nocnych harców przewrócił się płotek zagrody w drugim pokoju, a Alik skorzystał z okazji, jak poprzednio Wiktor, i wyskoczył. Białego Taviego zastałam za płotkiem, on jednak obawiał się zeskoczyć z łóżka. I dobrze, bo nawet w tak niewielkiej przestrzeni złapanie śliskiej świnki nie było łatwe.
Alika długo ganiałam po kątach sypialni. To zdumiewające, jak trudno złapać tak z pozoru niezdarne i powoli poruszające się stworzenie. Oczywiście, chodzi o to, żeby złapać je bezpiecznie, bez nadmiernego ściskania, dlatego tak wyślizgują się z rąk. Nie wspominając o tym, jakiego przyspieszenia potrafią dostać w ostatniej chwili! Dlatego najlepiej jest nakryć zwierzaka jedną dłonią w okolicach łopatek i przytrzymać, a drugą ręką wykonać właściwy chwyt pod brzuszkiem. Potem już można zmienić pozycję dłoni i podnieść świnkę, jak najszybciej opierając ją o naszą klatkę piersiową.
Wracając do tematu, po złapaniu Alika zabrałam go do łóżka, i okazało się, że tłuścioch jest pierwszorzędną świnką przytulankową! Z przyjemnością pozwalał się gładzić po futerku, smyrać po uszkach i pod bródką, mrucząc przy tym.
Teraz w miarę grzecznie siedzą sobie w jednej zagrodzie z Tavim, a zazdrosny Wiktor od czasu do czasu gryzie pręty od ich strony

.