mąż kiedyś kupił taki spryskiwacz w casto za jakieś 20 zł, że nie można siedzieć w mieszkaniu (nad oknem była "chora" ściana i jest spokój do dzisiaj) i będzie musiał kupić chyba trzy, cztery sztuki

, bo meble też będzie trzeba spryskać, bo na razie brak funduszy na nowe :/
kupuję prośkom trobę-transporter

i oprócz żarełka nic na razie im nie będę kupować, bo trzeba odkładać na klatkę
dobrze, że mam dwupokojowe, to wyniesiemy się do drugiego, mniejszego pokoju, a prośki chyba na korytarzyk przy tym mniejszym pokoju i nasz się zamknie na ten czas, bo do teściowej nie pójdziemy, bo ona nawet nie wie, że mamy zwierzęta
