Heh, Dobre Dusze forumowe o nas nie zapominają, miło

Nic nie pisałam 1,5 roku, chociaż działo się sporo. Do tej pory głównie dobrego, chłopcy mieli takie spokojne świńskie życie.
Niestety, tuż przed Bożym Narodzeniem Brusiaty się pochorował, dostał antybiotyk, bo miał podejrzane uszy. Wigilię i pierwszy dzień świąt spędziliśmy na dokarmianiu, bo jedzenie przestało się podobać, w drugi dzień świąt popędziliśmy na dyżur do PulsVetu, bo pan Brus był taki słabiutki, że w ogóle się nie ruszał po klatce. Dostał jeszcze trochę leków, miał pobraną krew i następnego dnia rano stawił się jako grzeczny pacjent na całodzienną kroplówkę i badania, ale już był bardzo biedny. Został w szpitaliku i kilka godzin później usłyszałam przez telefon, że z krwi wychodzi, że nerki wysiadają, że na usg w żołądku i wątrobie też coś nie tak i że w jego wieku i stanie po prostu nie można mu pomóc.
Cieszę się tylko, że w kroplówce dostał leki przeciwbólowe, a ja w słuchawce zapewnienie, że nie będzie się męczył czekając, jeśli chcę do niego przyjechać. To było strasznie trudne, ale on mi zawsze chrumczał do ucha jak mi było źle, więc nie chciałam żeby został sam. Pogadaliśmy jeszcze na koniec, wygłaskałam ryjek i Brus zasnął mi na rękach.
To było w piątek, niecały tydzień temu, więc się Wam przyznam, że zasmarkałam właśnie monitor. Brakuje mi wszystkiego, najbardziej focha (Brus obrażał się na wszystko) ale staram się myśleć, że przez ponad 5,5 roku był szczęśliwą świnką
Folbryk z kolei miał kilka gorszych miesięcy od września, bo zaczął kuleć i się okazało, że ma zwyrodnienia w kręgosłupie i łapkach. Serią leków a potem laseroterapią udało się prosię przywrócić do formy. Łazi trochę śmiesznie, ale ewidentnie te zabiegi pomogły. Pewnie na wiosnę powtórka, jak starszego pana zacznie łupać w kościach

Brusa zabrakło i Folbryk został sam. On zawsze był mocno związany z koleżką (bardziej niż koleżka z nim, tak na moje oko), więc nie chciałam, żeby siedział w pojedynkę. Od kilku dni jest z nami mały frędzel, łączenie trwa. Jak się uda to się przedstawimy, chociaż nie jest lekko. Dużej łeb paruje, a prośki fruwają po pokoju, tak się leją :/
Może mały jest za mały dla statecznego Folbryka? Może denerwuje go brykanie, a Małego z kolei nudzi świnka, która najbardziej lubi leżeć? Może po prostu nie te charaktery? Ciężko z tymi świniami dojść do ładu. Próbujemy, trzymajcie kciuki
