Chłopaczek może grubej kości po prostu. No jakoś to tłumaczyć trzeba. Miałam kiedyś taką rodzinkę (mama plus 4 maluchy). Miały ksywkę "Czołgi" bo najlżejsza samica miała 1350 g.
Trzeba brać poprawkę, że to jest rasowy US Teddy i rzeczywiście jest bardzo duży. Ta rasa ma skłonności do nielichej masy, wymaganie smukłości to jakby ktoś buldoga na charta chciał przerobić. Choć największy świń, o jakim słyszałam, to był Gucio[*] u silje, ważył ponoć momentami znacznie więcej od Geralta. Nota bene też chyba złoty agut, choć nie teddik. Samce CH Teddy tez czasem osiągają fajne wagi. Tam jeszcze długie futro dochodzi, to już w ogóle.
A Grawa mnie jednak zmartwiła, bo na początku lutego już było 870 i znowu spadek.
Jest bardzo źle.
W nocy i nad ranem szalała, miała mega ruję, o 5.30 wsadziłam ją do transportera na godzinę, żeby się uspokoiła. Wróciła do stada o 6.30, trochę dziwna, wywaliła z legowiska Kresydę i poszła spać. Kiedy zajrzałam do klatki około 9.30 leżała w kącie bezwładna. Nie chciała jeść, leciała przez ręce. natychmiast pojechałam do MV . gorączka 41 stopni. Kroplówka, zimna wlewka doodbytnicza, antybiotyk, steryd, pyralgina domięśniowo. Temperatura spadła, ale ona jest nadal ledwo żywa. Praktycznie nie je. Dokarmiam. Dr Bralewska wymacała jej cystę na tarczycy. Pobrano krew. Mam złapać mocz i do analizy, oraz na posiew, ale na razie mi się nie udało. Właściwie nie wiadomo co jest, dr Magda przypuszcza, że może być zapalenie nerek, ale to tylko przypuszczenia. Czekamy na wyniki badania krwi.