Strona 266 z 466

Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały

: 14 wrz 2015, 20:50
autor: Dropsio
No i jest połowa miesiąca, okolice 13, więc... Chłopaki znów oddzielnie :glowawmur: Drops po raz kolejny próbował zamordować Cośka. Skończyło się na kilku kępach wyrwanego futra i kilku dziabnięciach, ale sytuacja zbyt kolorowo nie wyglądała... Dwa razy miałam toczącą się kulę futra, poza tym Drops wyganiał Cośka z klatki, a jak Coś już do zagrody wlazł, to był zaganiany do kąta i tam maltretowany. Piski, wrzaski, szczękanie zębami... Za miękka jestem. Teraz Drops gryzie pręty i marudzi, za to Coś szczęśliwy je spokojnie sianko. Dziwne, zazwyczaj to Cosiek rwał się do krat i chciał być z drugą świnią.
Jak znam życie, to jutro puszczę ich na dywan i znów będzie spokój, miłość i (prawie) przytulanie. :roll:
Zadziwia mnie ta ich regularność :idontknow:

A dzisiaj się zastanawiałam, czy kiedyś uda mi się nawiązać z Cośkiem kontakt choć trochę podobny do tego, jaki mam z Dropsem. Dropsio autentycznie cieszy się na mój widok, drze się tylko żeby go pogłaskać i się z nim pobawić. A Cosiek? Cosiek w tym czasie wbija w kupę siana i udaje, że go nie ma bo boi się że go (o zgrozo!) dotknę. Ja rozumiem, że głaskania nie lubi, ale smutno mi jak widzę jak się poddaje kiedy podnoszę go, wyjmuję z klatki do sprzątania... Drops jak nie ma ochoty na podnoszenie to szczypnie, marudzi, ogółem się stawia. A Cosiek stoi jak ten łoś i czeka na "wyrok", nawet nie drgnie, widać to przerażenie w jego oczach jak go podnoszę. To boli. Owszem, są postępy, już nie ucieka w kąt klatki jak tylko coś usłyszy, ale nadal jest okropnie tchórzliwy. Nie wiem, czy taka jego natura czy co. Niby urodził się w DT więc nie powinien mieć złych doświadczeń z ludźmi :idontknow:

Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały

: 14 wrz 2015, 21:12
autor: balbinkowo
Moje dziewczyny też każda inna. Balbi ciekawska, miziata i dająca znać co jej nie pasuje, a Fionka wycofana, nieufna ale spokojniejsza. Ja bym powiedziała że to charakter świnki.
Ale nie poddawaj się Dropsio, Cosiek jest krótko u Ciebie, a poza tym to młoda świnka, jeszcze ma szansę oddziczyć się ;)
Trzymam kciuki za spokój w stadzie :fingerscrossed:
A tak przy okazji miło było Cię spotkać "na żywo" :buzki:

Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały

: 14 wrz 2015, 21:22
autor: Assia_B
Moi chłopcy dwa dni temu w nocy też stoczyli bój :sadness: Eh.. Chłopcy...
Mój Alvin choć ma roczek też nadal jest dość dziki, nie lubi miziania i przytulania jak Pieszczoch...

Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały

: 14 wrz 2015, 21:40
autor: Dropsio
Tyle że mi Cośka zwyczajnie szkoda. Nie szkodzi, że nie lubi głaskania, mam w końcu Dropsa, tylko boli że jest aż tak nieufny i wycofany, tak jakbym mu coś robiła złego. Mam nadzieję że mimo wszytko jest mu tutaj dobrze :idontknow:

Super było spotkać Was wszystkich na żywo! Za rok trzeba powtórzyć. :) Może w przyszłym roku będzie okazja spotkać nie tylko Dropsikową, ale też samego Pana i Władcę Dropsa :nie_powiem:
A jak zobaczyłam Fionkę i Balbi na stoisku SPŚM... kurcze, jakie one wielgachne! Dropsik z Cośkiem są znacznie mniejsi. Może ja ich głodzę i dlatego Coś mnie nie lubi? :redface:

Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały

: 14 wrz 2015, 21:47
autor: Assia_B
To u mnie Alvin wygląda na raczej szczęśliwego. Po prostu woli biegać i zwiedzać niż siedzieć na kolanach.
Za rok też spróbuję przyjechać!

Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały

: 14 wrz 2015, 21:50
autor: balbinkowo
Dropsio pisze:
A jak zobaczyłam Fionkę i Balbi na stoisku SPŚM... kurcze, jakie one wielgachne! Dropsik z Cośkiem są znacznie mniejsi. Może ja ich głodzę i dlatego Coś mnie nie lubi?:redface:
Hahah, aleś mnie rozbawiła :lol: Ja mam uwierzyć że ty głodzisz swoje prośki? Nawet tak nie myśl Dropsio :nono:
A poza tym moje dziewczynki są po prostu, tego, no... puchate :szczerbaty:

Ale Dropsa i Cośka na żywo to bym bardzoooo chętnie zobaczyła, wymiziała, potuliła :102: :buzki:

Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały

: 14 wrz 2015, 22:05
autor: Dropsio
Nieee, Cośka na Targi raczej nawet próbować nie będę targać, no chyba że jego zachowanie zmieni się o 180 stopni, w co szczerze wątpię ;) Za to Dropsa może wezmę w przyszłym roku, im więcej łap do głaskania tym dla niego lepiej. Co rano drze się żeby go pomiziać. Co z tego, że zostały 2 minuty do wyjścia, a ja nie uczesana i w piżamie? Jego to nie obchodzi. Musi być poranne głaskanie, bo jak nie to zje wszystko dookoła, łącznie ze mną. Nie opłaca mi się wymigiwać :lol: Pieszczoszek kochany.

Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały

: 14 wrz 2015, 22:44
autor: dortezka
balbinkowo, Twoje puchate?? ten no.. tylko moje są mniej więcej takie same :szczerbaty:

jak będzie za rok taka pogoda jak dziś, to pomyślę też nad Pigi.. ale to zobaczymy, bo ona też by się cieszyła z takiego miziania ale póki jest na dokarmianiu to jak dla mnie jest "osłabiona".

super było poznać wszystkich i porozmawiać :D

Przykre, że chłopaki nie mogą już nie tyle w miłości żyć, co chociaż się na tyle tolerować by nie wyrywać sobie sierści :( co do dzikości.. u mnie Fifi i Rifi też urodzone.. od początku super warunki a też dzikuski. Patrząc na nie i na np Pigi to jak ogień i woda. Już się z tym pogodziłam. Byle by ogólnie były szczęśliwe, to dla mnie najważniejsze.
a jak adoptowana w niedzielę świnka? :szczerbaty:

Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały

: 15 wrz 2015, 8:50
autor: katiusha
:nono: Dropsio łobuzie, oszczędzaj pupę kolegi, nie gryź! U mnie wszystkich da się głaskać w każdym momencie oprócz moich dwóch labiczków Kasi i Amoli. One nadal płoszą się. Powoli jak się zbliżę, to dadzą sie wziąść i naleśnikują już śmiało w czasie głaskania, ale popłoch laboratoryjny jeszcze potrafia zaprezentować :idontknow:

Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały

: 15 wrz 2015, 9:14
autor: Asita
Moje nie chcą się przytulać, bo ich nigdy do tego nie przyzwyczajałam... Od początku były dzikuski i tak ich pozostawiłam. Tylko że tak jak Dropsio ma z Cosiem, tak ja mam z Żurkiem. On wygląda jakby miał jakąś straszliwą traumę jak chcę go złapać.... Tak okropnie jest od momentu, jak miał ściachane zęby policzkowe....wcześniej tak nie było...i do tej pory nie jestem przekonana, czy to ciachanie było konieczne...ale trudno, czasu nie cofnę, próbuję przekonać Żurusia, że jak go biorę teraz, to nic nie będzie bolało. Ale jak przypomnę sobie jego widok, jak go odebrałam po ciachaniu....był tak strasznie rozpłaszczony z przerażenia :?
A Alfredo z kolei walczy :lol: tego jak się bierze, to od razu zęby w ruchu :lol: podgryza oczywiście, nie gryzie, ale wije się, odpycha główką i usiłuje pokazać zębiszczami, że sobie nie życzy brania na ręce :lol: