Strona 246 z 255

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 06 sty 2020, 22:25
autor: doma2005
Kciuki mocno zaciśnięte :fingerscrossed:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 06 sty 2020, 22:38
autor: Świnkolub
Bardzo współczuję, trzymam kciuki, żeby mu się poprawiło... :fingerscrossed:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 11 sty 2020, 20:55
autor: martuś
Jakie wieści od Lesia? Mam nadzieję, że jest już samoobsługowy? :102:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 11 sty 2020, 22:52
autor: silje
Samoobsługowy na szczęście :). Tzn. może nie do końca, bo muszę robić mu surówki (za wzgl na wadę siekaczy), ale to pikuś. Zażera też sianko, trovet i płatki owsiane.
Jest mocno spowolniały i widać, że to dziadziuś. Ale daje radę na szczęście, nie poddaje się.
__________________________________
Tak dziś myślę o Biszkopciku... To już dwa lata, a ja ciągle się nie pogodziłam z tym, co się stało..

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 12 sty 2020, 13:59
autor: sosnowa
Przegapiłam. Ale już nadrobiłam i mocno trzymam, Lesio to jest Lesio. :buzki: :fingerscrossed: :fingerscrossed: :fingerscrossed:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 12 sty 2020, 19:50
autor: gunia
Ufff... Ja ciągle o was pamiętam i trzymam kciuki kiedy tylko mogę!
Zdrowia. :fingerscrossed:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 14 sty 2020, 16:32
autor: martuś
Lesio już nie raz pokazał, że twardy z niego zawodnik :buzki:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 15 sty 2020, 12:32
autor: silje
Oj tak . Twardy z Lesia zawodnik. Nawet ze dwa miesiące temu był już tak chory, że nie widziałam żadnej nadziei dla niego. Siedziałam z nim, tuliłam go i ryczałam - z przekonaniem, że to nasze ostatnie pożegnanie. Ale po antybiotyku danym bez większych nadziei- podniósł się raz jeszcze.
Ale wczoraj w czasie wizyty u dr Judyty i po kontrolnym USG pozbyłam się resztki złudzeń.. Guz jednak istnieje i jest duży (31x21mm). Właściwie nie jest to guz, tylko zmienione guzowato prawe nadnercze. Nerki też się powiększyły od ostatniego badania (z 25 do 31mm).
Problem w tym, że ten guz jest tak umiejscowiony, że nie da się go usunąć. Trzeba by było ciąć żebra. On tego nie wytrzyma..
Pozostaje nam opieka paliatywna, taka jest prawda. Zrobiliśmy też korektę zębów- prawie most, a on jadł. Niesamowite.

Jakby tego było mało: na stole wylądował Ore. Schudł mi ostatnio dość mocno i przestał się interesować jedzeniem. Dr wymacała ...coś. Albo bezoar, albo węzeł chłonny. Nie było innej rady, jak na cito otworzyć Orego i zobaczyć co się tam dzieje.
Okazało się że to bezoar i to dość duży (ok 30x15mm), umiejscowiony na dnie żołądka. Już dawał odczyn zapalny i nawet początki martwicy.
Drugi zabieg w tym miesiącu (wcześniej Leszek), a mamy dopiero 15 styczeń.
Ore ma się dość dobrze, ale mnie martwi, bo nie rusza do jedzenia, a przed strzykawką się broni.
Dostał p/bólowe i patrzę, co będzie. Operacja na przewodzie pokarmowym nigdy łatwa nie jest. Mam nadzieję, że się pozbiera.
Daje mi do myślenia to, że to już trzeci bezoar u mnie w dość krótkim czasie- wcześniej Artu i Tamu. Co jest grane? Mam jakieś "szczęście"? Czy robię błędy w diecie? Coś jest nie tak.. Muszę opracować jakąś strategię profilaktycznego odkłaczania.

Jak już jesteśmy przy chorowitkach, to kolejny- Polar. Ma jakiegoś guza, który był widoczny na usg już wcześniej. Jest jednak rozlany, naciekający. Nie do operacji. Leczenie paliatywne..
No i Kazik- sercowiec. Funkcjonuje z wadą identyczną jak brat Norman, który odszedł. Jednak wydaje się, że wada została szybciej wykryta, może nie zdążyła jeszcze utrwalić się tak bardzo. Na lekach misiek daje dość dobrze radę.
Tak, że mam cztery chorowitki. Plus tymczas Solik do kompletu.
Reszta czyli Bohun, Sasza, Dorian, Kasim i Gabryś mają się świetnie. Części z nich pewnie nawet nie kojarzycie, bo ostatnio zaniedbałam wątek. Ale pokażę ich w wolnej chwili- żeby nie było, że tylko same choroby i nic więcej. Są też i zdrowe okazy 8-)

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 15 sty 2020, 14:16
autor: martuś
Ale historia :shock: Z tym bezoarem dziwna sprawa. Jakoś się nie słyszy na forum żeby dużo świnek miało z tym problem :think: A u Was 3 i nie są spokrewnieni.
Cały czas trzyma kciuki za chłopaków :fingerscrossed: I za Ciebie bo opieka nad chorymi podopiecznymi potrafi nieźle wykończyć psychicznie :pocieszacz:
Nie kojarzę Doriana i Kasima :think:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 15 sty 2020, 17:59
autor: margonel
Bardzo współczuję trudnej sytuacji w świnkowym stadku. Życzę dużo sił i wsparcia.