Taki miałam piątunio:
umówiona na 18.30 do Mv ze Spinaczem i Lusią.
Spinacz na kontrolę ogólną (że katar minął), ale zasadniczo, to mi się nie podoba jego brzuch, wielki i baloniasty, zrobione rtg pokazało, że brzuszysko, pomimo ładnych bobów jest czegoś rozdęte dziwnie. Trzeba usg.
Lusia - wziewka - rtg paszczy - ustalamy opiekę paliatywną. Porozmawiałyśmy o różnych problemach, Wizyta trwała około godziny, kiedy wróciłam do domu, zabrałam się za opatrywanie Casanovy i jego strupa na pyszczku i okazało się, że pod strupem, pod siekaczami siedzi jakieś "coś" - łuska, ziarno, ułamany kawałek łodygi siana? Nie dałam rady wydłubać tego (z braku trzeciej, a chętnie czwartej ręki oraz dobrej pęsety), więc po wymianie smsów zapakowałam zwierza i pobiegłam do Medicavetu... Dr Ola w przerwie miedzy pacjentami wyczyściła mu te zęby, a potem w następnej przerwie wzięła na korektę przerastających trzonowców. W sumie wróciłam po 22.
