Wykończą mnie te świniaki.... Chciałam odespać nocne wrażenia. Mąż wpada do sypialni o dziewiątej z pytaniem "ile było małych świń?" No to ja na równe nogi - już miałam wizję, że urodził się czwarty, albo jeszcze piąty... Mówię: "Trzy"... Na co on - " a teraz są dwie".... To ja biegiem do pokoju, do klatki i kopać w sianie. Myślałam że ten najsłabszy ostatni umarł.... Ale nie, on siedzi w rogu, razem z tym najmniejszym. A nie ma pierworodnego

Siano przekopałam - nie ma świnki, nie ma zwłok świnki.... No co, odfrunęła? Mąż mówi, że widział jedną jak próbowała wyleźć przez kratki. Ale jak? No to dalej przekopywać pokój - zaglądamy do toreb z sianem i trocinami, do torby z jedzeniem....Sprawdzamy za klatkami, pod meblami.... JEST! Siedzi gówniarz pod biblioteczką i nie zamierza się ruszyć. Ledwo go wyjęłam

Smarkaty. Wykończą mnie te świnie...
Dziś już jest dobrze, wszystkie są żywotne, nawet podskakują. Pierworodny najbardziej przypomina Flokiego, choć białego to ma tylko trochę na czubku głowy. Jest czarno -rudy. Maleństwo przypomina wyglądem Siggy, jest najjaśniejsze kolorystycznie. Trzeci nie przypomina nikogo

Jest do połowy brązowy z białą strzałką, reszta biało ruda. Zaraz będą fotki
