Wczoraj wybrałam się ze zwierzakami do weta. Zapakowałam, więc kota do transportera, wcisnęłam mu tam Szkatułę w tunelu i gnałam na osiedle, a to jednak jest kawałek...prawie 3 km! Transporter ciężki jak cholera, Szkatuła wtuliła się w Mańka

, a ten całą drogę miauczał. Zachodzę niemiłosiernie spocona, zmęczona i mokra ( bo oczywiście zaczęło padać

) pod drzwi kliniki, a tam....kartka, że AKURAT w pt zamknięte!! Myślałam, że się wścieknę!! Po prostu brak słów! No i co...nawrotka do chaty

Taka to była wyprawa

Mańkowi przemywam poduszeczkę wodą utlenioną przed snem, zobaczymy czy będzie poprawa. (Nadal nie kuleje

, więc myślę, że jest dobrze)
Szkatuła bez zmian, nic się z tym czymś nie dzieje, nie przeszkadza jej to. Może we wtorek zdążę, ale tym razem wcześniej zadzwonię
Ciągle brak telefonu=brak zdjęć
Muszę tylko się pochwalić, że Szkatuła sama z siebie zrobiła się kuwetkową dziewczyną

Zauważyłam, że zaczęła "zalewać" jeden róg dużo bardziej niż inne i wstawiłam jej tam kuwetę, ale bez zmiany otoczenia, czyli trociny lub żwirek + mata, żeby nie zauważyła różnicy. I używa jej rewelacyjnie
