Strona 238 z 363

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 10 lip 2017, 21:28
autor: balbinkowo
Oj, Tosiulku, nie martw wszystkich, jedz ładnie, jedz :please:
Trzymamy kciuki za kluskę :fingerscrossed: :fingerscrossed: :fingerscrossed:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 10 lip 2017, 21:42
autor: martuś
Ma prawo być naćpana bo to silny lek opioidowy (pochodna morfiny). Jeśli po nim nie ma poprawy w jedzeniu to nie ma sensu ją obciążać takimi lekami. A wet nic nie znalazł w pyszczku?
Biedna Tosieńka :pocieszacz:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 10 lip 2017, 21:58
autor: Siula
W pyszczku nic nie było widać.
Właśnie tak wyczytałam odnośnie tego przeciwbólowego.Po tym leku to w ogóle jakaś tak bez kontaktu była, masakra, ale jedzenia nie tykała. Teraz powoli jej przechodzi. Ona nawet oczek nie zamykała tylko takie ogromne miała, już troszkę mruży. Więc ja już jej tego nie podaję bo naprawdę się wystraszyłam, ehhh nie mam sił, już nie wiem co to może być. Dostałą jeszcze peritol na apetyt, ale jeszcze nie dawałam? Martuś coś na ten temat??

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 10 lip 2017, 22:06
autor: Asita
Żurek po tej poważniejszej korekcie kilka dni był na p/bólowym i też te kilka dni nie chciał jeść nic sam... Siedział ciągle skitrany pod materacykiem w legowisku i też okropnie się martwiłam. Potem powoli zaczął wracać do siebie, wychodzić spod materacyka, coś tam skubać. Ale zajęło mu to kilka dni. Czy ona w ogóle miał rtg?

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 10 lip 2017, 22:08
autor: Siula
Nie miała tym razem rtg chyba.

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 11 lip 2017, 7:01
autor: Asita
Ale wcześniej czy miała? Nie musi mieć rtg za każdym razem, jak ma korektę. To chyba nawet nie jest wskazane...

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 11 lip 2017, 7:22
autor: martuś
Tego na apetyt nie kojarzę więc nie podpowiem.
Ja mam małe doświadczenie bo Tola jest moją pierwszą "zębową" świnką i w dodatku zachowuje się inaczej niż większość świnek. Raz miała taki kryzys po pierwszym oczyszczeniu ropnia i po pierwszej dawce penicyliny. Bałam się wtedy, że jest taka osowiała po antybiotyku ale wet kazał szybciej podać p/bólowy i faktycznie od razu lepiej się poczuła. Tola zawsze po korekcie dostaje metacam i zawsze jedna dawka wystarczyła (oprócz tej jednej sytuacji z ropniem - wtedy dostała co 8 godz. pomimo, że zastrzyk działa 24 godziny).
A macie w Poznaniu innego dobrego weta żeby pójść na konsultację?
Ja Nutkę po usunięciu siekacza też odebrałam w stanie "nieważkości" a była robiona nie na pełnej narkozie tylko na uspokojeniu z mocnym p/bólowym. Taka niekumata była z dobre 4 godziny od odebrania a zastrzyk dostała 2 godz wczesniej więc domyślam się jak wyglądała Tosia :pocieszacz:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 11 lip 2017, 12:31
autor: Siula
Asita, Tosia wcześniej miała rtg pyszczka, szczęki,żuchwy itd.
Dziewczyny dziękuję za wsparcie. Jakoś ciężko w Poznaniu z tymi weterynarzami świnkowymi. Jest jedna polecana od zębów, ale kolejki ma i mały gabinet, wszystkie zwierzaki tam razem siedzą. Ta co Dzima jeździ to teraz przyjmuje pod Poznaniem, ale rzadko, nie wiem czy nie tylko w poniedziałki. Nasz dr Dawid co robił Tosi ostatnio ząbki akurat był na urlopie na na złość. Nie chciałam czekać bo już nie jadła twardego i wszystko długo memlała. W tej przychodni już wszyscy Tosię znają ( zresztą Brombę też), wszystkie lekarki już ją oglądały, jeszcze ciągle dzwonię do nich ;) . I wszyscy przejmują się każdym zwierzaczkiem.
Wracając do naszej pacjentki. Strasznie się w nocy martwiłam, bo leżała w jednym miejscu ( spała z nami w sypialni), nie robiła kupek, jadła ze strzykawki, ale jakoś tak bez oporów, ale bez apetytu. No i przez całą noc kupek nie robiła. Po 7 rano dałam jej to na apetyt , o 11 już sama jadła ze strzykawki chętniej. Uspokoiłam się też znajdując kilka brzydkich bobków. Po śniadanku włożyłam ją do klatki, wrzuciłam trawki pod nos, a ona od razu wzięła się za jedzenie :D Aż się pobeczałam z radości. Oczywiście reszta świń przyszłą wyżerać, pchały jej się do domku. Potem Bromba wyłożyła się na dachu i Tosia się złościła. Ale dobrze, ma odruchy takie już, bo wczoraj wieczorem była taka zupełnie nieobecna.
Kurde kocham tak te małe kudłacze i tak się przejmuje wszystkim co im dolega. Podziwiam innych, że mają siły zajmować się chorymi zwierzakami i być domem tymczasowym, szczególnie dla tych biedulek- wiecznych tymczasów.

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 11 lip 2017, 15:48
autor: diefenbaker
Mam tak samo, więc się zupełnie nie dziwię :pocieszacz: oby już tylko lepiej było z tym jedzeniem :fingerscrossed: :fingerscrossed:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 11 lip 2017, 16:55
autor: urszula1108
Cały czas :fingerscrossed: :fingerscrossed: i czekamy na lepsze wieści.