balbinkowo, na szczęście byłam tak zestresowana, że wyobraźnia nie miała czasu na działanie.. tym bardziej, że jak weszłam, on spojrzał w kompa i pyta, czy z TĄ świnką przyszłam co coś wyszło na USG.. ale zdziwiona byłam, bo w poczekalni były pustki! Prawie od razu weszliśmy a siedzieliśmy chyba z pół godziny jak nie więcej..
No z tym guzem tak sobie myślę, że średnio dobrze.. zastanawialiśmy się wczoraj z Małżem skąd i kiedy on się wziął, że nic nie zauważyliśmy (jak ją męczyłam wczoraj dając przeciwbóla to faktycznie widać że jedną stronę na dole brzuszka ma lekko większą.. no ale też jest ogolona..). Przecież ciągle ją na ręce bierzemy.. fakt, że nie macamy po brzuchu jakoś, bo się boję, że jej coś uszkodzę. Ale za to nasz wet je maca co badanie. Przecież to on wyczuł cysty u Freci i kazał jechać do P.. przecież to by wyczuł. Skoro nic nie mówił, znaczy, że na ostatniej wizycie albo nie było, albo było takie małe, że nie zauważył.. a ostatnia wizyta była jakoś 1,5 miecha temu (w tą sobotę znów jedziemy).. czyli to się tak szybko rozwinęło?? w międzyczasie byliśmy chyba też u P z okiem i też macał i powiedział tylko, że Pigi ma małą cystę.. czyli to jednak nie była cysta a ten guz na macicy?
Na razie Pigi ma jeść, ma się wzmocnić i dopiero za 3 tygodnie na wizycie będziemy się martwić.. A Pigi wczoraj jeszcze pijana po wziewce doczołgała się do mojej ręki, wczołgała na nią i zajadała koperek który dał jej pańciu
No z Fifi P. sam nie wie co robić. Mówi, że jedyne co mu przychodzi do głowy to leczenie tabletkami ale on tego nigdy nie stosował. Fifi na co dzień zachowuje się normalnie, oczka ma zdrowe także stwierdził, że wpisze ją do księgi dziwnych przypadków
aaa.. i cysty Freci mówi, że na razie też zostawiamy i obserwujemy (jedna była 1,7cm)..
i dla
martuś
(mam nadzieję, że te świnki nie stresowały się za bardzo takimi sesjami

)
i moje osobiste leniuchy: Biegamy!
Dziękujemy wszystkim za kciuki!
