Strona 229 z 255

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 23 kwie 2018, 17:30
autor: silje
19.04 byliśmy stadem w Gdyni- Tamu, Artu, Ore oraz tymczaski: Rudi, Mroku i Tamis.
Artu- trzyma się dzielnie- dr Judyta w pierwszej chwili nawet go nie poznała :lol: . Klusek się zrobił z niego i zarósł futrem- teraz ma półdługie. Korekta ząbków symboliczna, włosów w kieszonkach okołozębowych zero. Bezoary są dwa, ale małe, wielkości ziaren kukurydzy. Nadal podaję tabletki z Papayą (3 dziennie).

Tamu- z nim gorzej.. Bezoar ani myśli się rozpuścić. Nawet jest nieco większy, ma ok 4 cm :glowawmur: Poza tabl. z Papayą mam podawać Lactulozę 3x dz po 0,5 ml oraz Parafinę płynną 0,5 ml 1xdz, oczywiście nie wszystko na raz, tylko muszę rozłożyć leki na cały dzień. Wizja zabiegu niestety staje się coraz bardziej prawdopodobna, bo taki stan nie może trwać wiecznie.. Jakby tego było mało- guzek, który wyczułam kilka dni temu pod brodą- Dr zidentyfikowała jako ropień przy korzeniu siekacza. Wyjaśniło się zatem, dlaczego w ciągu tych dwóch ostatnich tygodni tak przerosły mu siekacze (a trzonowce o dziwo- wcale)- jego po prostu musiało boleć i oszczędzał szczękę przy gryzieniu. Tamu jeszcze tego samego dnia znalazł się na stole. Musiałam go tam zostawić, bo do odbioru miałam świnki z Konina, a po południu pojechałam jeszcze raz do Gdyni. Tamu- aktualnie z dziurą w brodzie, w której muszę grzebać by za szybko nie zarosła. Płuczę ranę na zmianę wodą utlenioną i Rivanolem. Na razie na szczęście nie paprze się jakoś bardzo.

Ore- następny problem. Zęby dotąd miał w miarę w porządku, poza felernym zębem olbrzymim. No właśnie- miał, bo od ostatniej kontroli (2 tyg wcześniej)- wszystkie zęby masakrycznie poprzerastały we wszystkich kierunkach, raniąc wewnętrzną stronę policzków. Ostatni trzonowiec wbijał się gdzieś w dziąsło w okolicy stawu żuchwowego raniąc go przy każdej próbie jedzenia. Nic dziwnego, że jeść przestał.. Na szczęście po korekcie (i znieczulony Tolfedyną) pozwala się nakarmić ze strzykawki, bo sam- choć próbuje, na razie jeść za bardzo nie może.

W lecznicy spotkałam się z Luną_Luną - napakowała mi do bagażnika trawy i zieleniny wszelkiej dla prosiaków- zapełniłam im lodówkę :) i mieli żarełka na kilka dni. Fajnie było się w końcu spotkać- :buzki: nie tylko ze względu na pełny bagażnik.
Ogólnie dziękuję Wam za pomoc wszelką! Za tabletki z Papayą- to nie jest tania terapia: jedno opakowanie kosztuje 50 zł i wystarcza na 15 dni dla dwóch świnek przy tej dawce. Ostatnie opakowanie zafundowała chłopakom Zwierzur , kolejne dwa są w drodze- zakupiła je Urszula z bazarkowych pieniędzy- dziękuję Wam bardzo! :buzki: . Z bazarkowych pieniędzy (poza leczeniem) planuję kupić trochę sprzętu- strzykawek, igieł, rękawiczek, gazików itd- idzie tego mnóstwo.

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 23 kwie 2018, 18:23
autor: MartusiaMartus
Jakbyś potrzebowała mogę Ci wysłać insulinowki mam ich dużo a są nieużywane.

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 24 kwie 2018, 9:55
autor: silje
Pewnie- insulinówki zawsze się przydadzą, bo zużywam kilka dziennie. Tylko, że przesyłki są drogie i musiałoby być tego sporo, by opłacało się wysyłać..
No i zależy jeszcze jakie masz. Muszą być takie z dołączoną igłą, bo te z igłą zalaną na stałe słabo się nadają (właściwie tylko do Ivermectyny).

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 24 kwie 2018, 10:06
autor: urszula1108
Te z igłą na stałe obcinałyśmy, ale było to upierdliwe. Tylko jak nie było u nas innych, to używałyśmy to co było.

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 24 kwie 2018, 10:38
autor: silje
Ale mi te strzykawki są potrzebne do podawania leków podskórnie. W strzkawkach "zalanych" igła jest za krótka, dlatego się nie nadają. Przy podaniu śródskórnym po niektórych lekach tworzą się ropnie.
Do podania doustnego wit C można obciąć igłę oczywiście.

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 24 kwie 2018, 10:45
autor: urszula1108
silje pisze:Ale mi te strzykawki są potrzebne do podawania leków podskórnie. W strzkawkach "zalanych" igła jest za krótka, dlatego się nie nadają. Przy podaniu śródskórnym po niektórych lekach tworzą się ropnie.
Do podania doustnego wit C można obciąć igłę oczywiście.
Nie pomyślałam o tak oczywistym zastosowaniu :redface:
Tak mi utknęło w pamięci to piłowanie strzykawek.

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 13 lip 2018, 23:18
autor: silje
Dawno nic nie pisałam..
Bezoar u Tamu nie miał zamiaru się rozpuścić- nie pomagały tabletki z Papayą, ani żadna z trzech zastosowanych maści odkłaczających (ostatnia w użyciu- Bezo Pet). Z każdą kolejną wizytą dowiadywałam się, że jest większy/twardszy.
Osiągnął w końcu wielkość 4,5x2 cm(!), co ewidentnie zagrażało życiu. Taki twór w każdej chwili mógł spowodować niedrożność jelit np. Albo doprowadzić do martwicy ścianek jelit. Dr cały czas się dziwiła, że on z czymś takim w potrafi funkcjonować w miarę normalnie, bo to tak, jakby człowiek nosił w brzuchu np. cukinię.
3 lipca zapadła decyzja, że dłużej czekać nie można, bo się dziad nie rozpuści na pewno. Badania krwi były ok, termin zabiegu wypadł dziś. Właściwie wczoraj. Co się strachu najadłam, to moje.. To na pewno nie jest rutynowy zabieg.
Okazało się, że bezoar był nie w jelicie, ale przy samym ujściu z żołądka. Miał dł prawie 5 cm i 2 szerokości- zajmował 3/4 żołądka! Twarde, zbite cuś przypominające wyglądem nie powiem co. Ścianki bezpośrednio do niego przylegające były w stanie zapalnym. Tamu sam zabieg zniósł dobrze. Teraz tylko się martwię, czy nie przyplączą się jakieś komplikacje (zabieg nie był jałowy), czy się ładnie zagoi, czy szew na ścianie żołądka wytrzyma i czy cały przewód pokarmowy podejmie normalną pracę. Na razie wszystko wygląda ok, bo świń je nie gorzej, niż wcześniej (choć jeszcze nie normalnie), zrobił podobno mnóstwo bobków jeszcze w lecznicy, oraz kilka w domu. Zobaczymy. To drobny ale bardzo dzielny świnek. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Jeszcze nie jestem spokojna, ale czuję ogromną ulgę, że zabieg jest za nami.
Tamu z leków ma dostawać Baytril 0,25ml 1xdz 8-10 dni, Tolfinę 1-2xdz przez 3-4 dni oraz Metronidazol 2ml 1xdz przez 5 dni. I się obserwujemy.

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 14 lip 2018, 6:04
autor: Ewa i Michał
Trzymamy, trzymamy, trzymamy! :fingerscrossed: mały dzielny świnek!

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 14 lip 2018, 7:38
autor: urszula1108
Mocno :fingerscrossed: :fingerscrossed: :fingerscrossed:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

: 14 lip 2018, 8:53
autor: jolka
Kciuki mocno trzymamy i pazurki :fingerscrossed: