Wyniosło mnie o 9 rano na ten ziąb, bo inkasent chciał znac stan licznika. To pojechałam do źródła trawy.
Trawy brak, ale coś jakby wiosna, dość chuderlawa wprawdzie, zaczyna wyłazić:
 
 
Natomiast piły dobrej zmiany rżną, co się tylko da. Posesje naprzeciwko kompletnie wygolone, tylko pieńki sterczą, rozumiem, że teraz ludziska postawią tam namioty albo grile, albo garaże z blachy falistej, aczkolwiek nie bardzo pojmuję, bo to przy samym parkanie od ulicy. Może sobie wreszcie ogrodzą murem od ulicy? W każdym razie cienia nie uświadczysz. 
Na bezpańskiej dotychczas działce - okazuje się, że jednak jest czyjaś i na pewno będzie zabudowana od granicy do granicy kolejnym bloczkiem - rosły dwie cudowne grube sosny - tak po 70-80 lat na pewno, pamiętam je od zawsze. No i już nie rosną. I nie mówcie mi, że nie można planować zabudowy tak, żeby oszczędzić drzewa - rosły blisko granicy działki.
Nie - chłop żywemu nie przepuści.  Tak to wyglądało latem - na zdjęciu google nawet widać wolontariuszy z Psiego Anioła. 
https://www.google.pl/maps/place/Dmucha ... !1e1?hl=pl
Teraz będzie tylko piach, potem asfalt i gdzieniegdzie tuja. Jeże wyginą, żab już nie ma. 
Płakać się chce.  Albo wyjechać daleko, żeby tego nie widzieć.
 
