Wczoraj znowu laczylam chlopakow w kuchni i wlasnie wczoraj sie rozstrzygnela sytuacja. Chlopaki nie beda razem
Najpierw Angelo pogonil Alfa, ten sie jakby poddal, a potem cos mu odbilo i zaczal sie rzucac na Angelo. Efekt byl taki, ze piora obydwoch lataly po kuchni. Stwierdzilam, ze to nie ma sensu bo znajac Alfa za chwilke dojdzie do tragedii. Angelo spanikowany, w szoku lezal u mnie na kolanach a Alfie biegal po kuchni szczesliwy jak nigdy. Angelo sie poddal, a Alfie nadal go ganial z otwarta morda

A wczesniej bylo juz tak dobrze, ze naprawde mialam nadzieje. TAki typowy u nas schemat. Na poczatku laczenia nie jest zle, ale jest coraz gorzej az dochodzi to takiego momentu, ze ktoras ze swinek juz nie wytrzymuje i skrzywdzi ta druga.