Cześć. Dawno nas nie było, ale ważne, że jesteśmy i mamy wspaniałe wiadomości
Otóż moja gromadka trzy dni temu dokonała sama łączenia i... udało się

Ja jak to się stało, zaraz napiszę.
Bianka, Borówka mieszkały w klatce / a właściwie tylko w kuwecie od klatki 120 / obok trzech skinny z hodowli: Karmy, Blossom i Małej Mi. Golaski też mieszkały w kuwetach, kraty klatek dawno im wszystkim pozdejmowałam.
Klatki stały obok siebie, stykały się, nigdy świnki nie wykazywały chęci zapoznania się.
Bianka i Borówka są już takimi, że tak powiem, normalnymi świnkami / przypomnę, że są to świnki polaboratoryjne /. Nie są już lękliwe, kwiczą na jedzenie, podskakują, biegają, nie reagują ucieczką na każdy mój ruch, jak to dawniej było.
Trzy dni temu jedna ze skinny wskoczyła do białych świnek. O dziwo, białe nie zareagowały agresją. Potem była rewizyta

Zaczęło się też kręcenie Bianki tyłeczkiem, zaczęło się szczękanie zębami całej piątki ... i tylko tyle.
Wczoraj prosiaczkom zmieniłam ściółkę na trociny. Mają więc od wczoraj trociny na całej powierzchni klatek, trzy kuwety ze żwirkiem i siankiem, kupiłam wczoraj domek duży króliczy, aby wszystkie, w razie chęci przebywania razem, zmieściły się. Mają też inne domki pojedyncze.
Teraz śmiało sobie przeskakują, biegają tam i z powrotem. Łączenie trwało może z godzinę? Ale chyba mieszkanie obok siebie bez kratek przez tyle miesięcy też zrobiło swoje, pomogło w łączeniu.
Kupiła wczoraj w Carrefour pięć pudełek kartonowych, ale nie były rozłożone. Kartony pudełek są sztywne, podwójne, mocne i zrobiłam z nich dookoła ogrodzenie w wysokości 28 cm. Powstała fajna zagroda

Jestem bardzo zadowolona, siedzę i patrzę do nocy. Jest mi przyjemnie patrzeć na tak zgodne stadko. W życiu się tego nie spodziewałam, zwłaszcza, że dwa razy próbowałam i dochodziło dwa razy do pogryzień do krwi. Straciłam nadzieję, nawet już przestałam myśleć o łączeniu prosiąt... a tu taka niespodzianka.
Bardzo się cieszę
