No to spacerek wymęczył bidulkę... Swoją drogą nie mogę z tymi tż-tami, że wymiotów nie mogą zdzierżyć...Wszystko co najgorsze dla nas zawsze zostaje - mycie sedesów, mycie wymiocin

nawet jak oni to zmajstrują

Pamiętam jak na autostradzie jechaliśmy z sister, siostrzeńcem i szwagrem i siostrzeniec zwymiotował, nie mogłam się zatrzymać na poboczu (ale miał worek), i dopiero za chwilę był zjazd, ale jak patrzyłam w lusterko, to myślałam, że szwagier tam zejdzie z tyłu normalnie

A my z sister spoko - zaraz mycie małego z butelki, zmiana ciuchów i jedziemy dalej, a szwagier szary nadal
