Asita pisze:A czemu kastracja?
Kastracja pozwoli spowolnić rozwój nowotworu.
Pokażę wam mojego pięknego.
Szkoda że wcześniej nic o nim nie opowiadałam (w końcu to forum świnkowe) ale trochę opowiem

Jak dziś pamiętam dzień kiedy do nas trafił, 10 sierpnia 2003 roku, wróciłam z rodzicami do domu, rzuciłam torbą w kąt i poszłam poskarżyć się babci że rodzice nie pozwolili mi głaskać piesków na wystawie. Moja babcia zaśmiała się w głos i powiedziała mi na ucho żebym poszła do łazienki - moim oczom ukazał się karton a w nim malutka wystraszona kuleczka. Redan od małego był pechowym zwierzakiem, trafił do nas ze złamanym ogonem, zarobaczony i brudny. Na giełdzie nikt nie chciał kupić białego psa więc właściciel chciał go po prostu zabić, trafił w ogon bo pewna starsza pani powstrzymała go w ostatnim momencie. Następnego dnia starsza pani niosła pieska do schroniska, moja babcia akurat szła na zakupy i wzięła Redanka do nas bo wiedziała że bardzo kocham zwierzęta i dam mu całe swoje serce - dokładnie tak się stało, zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Może tak po prostu miało być?
Redan wyrósł na pięknego psa i okazał się być bardzo inteligentny, do dziś potrafi przeskakiwać przez obręcz, przybijać piątkę, przynosić gazetkę do domu czy mówić "Heloł" (naprawdę tak intonuje że brzmi jak heloł

). Cały czas towarzyszyły mu jednak problemy ze zdrowiem, a to alergie, a to bakterie na skórze, a to inne męczące mojego psiaka problemy, ale on zawsze zachowywał swoje radosne usposobienie. Co najlepsze zawsze wiedział (i wie) kiedy mnie coś trapiło i przychodził do mnie patrząc jakby mówił "Cześć człowieku, przyszedłem Cię pocieszyć, może jak wyjdziemy na spacer to Ci się poprawi?". W każdej trudnej chwili mój puchaty białas był przy mnie.
Dziś Redan ma 12 lat i nadal zachowuje się jak szczeniak, biega za zabawkami i "miałczy" na mnie żeby zwrócić na siebie uwagę. Mimo iż widuję go tylko raz w miesiącu to widzę że to nadal ten sam kochany, wdzięczny psiak którego przygarnęliśmy.
Łzy mi się cisną do oczu kiedy to piszę bo wiem że nie zdobędę takiej kwoty a to jedyny sposób żeby mu pomóc. Czasu też nie mamy za wiele bo Redan po prostu nie chce jeść, nic dziwnego, musi go bardzo boleć... Najgorsze jest to że nie mogę teraz być przy nim i odwdzięczyć się mu za te wszystkie chwile kiedy to on pomagał mi.