Mam sianko węgrowskie teraz i spokój nic Beza nie kaszle, więc może w tamtym było coś co ją drażniło. Raz nawet zrobiłam jej inhalację bo już naprawdę mocno się zmartwiłam. A Krema to łobuz nie z tej ziemi... Ciągle rozwala te poidła i chyba pić nie umie z nich czy co... W misce jej osobno wlewam ale ona głównie tam sika i bobczy
A wiecie, że one na zimę jakieś takie senne się zrobiły... Chyba trawy i wybiegu na dworzu im brakuje. Mi zresztą też. Ostatnio ciągle jestem w domu, bo też mi się zdrowie nieco posypało i całymi dniami siedzą zamulone na kocu, że wróciły czasy, gdy koniec kocyka to koniec świata.
Oto one dwa tyg temu złapane wieczorem na lenistwie:
Beza:
I Krema potargana jak zwykle:
