Długo się zbierałam do wpisu. .. Metaxa i Chrupcio są za tęczowym mostem
W zeszły weekend Metaxa powoli odmawiała jedzenia, najpierw karmy i siana, potem warzyw, a na koniec nie podbiegła do miseczki z ratunkową (dostawali ją dwa razy dziennie). Kiedy szykowałam się do wyjścia do weterynarza z Metaxą...najpewniej aby przeprowadzić ją za tęczowy most.... Uznałam że jeszcze podmyję Chrupcia (wypadał mu siusiak, więc odkładałam go na miejsce kilka razy w ciągu dnia).
Chwytam Chrupcia, a on na żuchwie ma ogromnego ropnia! Wielkiego jak druga głowa!!
W gabinecie Metaxa na usg-nerki okropne, przestały pracować. Jedyne co mogłam dla niej zrobić to pozwolić odejść bez bólu
Chrupcio z ropnia miał ściągnięte kilkanaście ml ropy, zapalenie najprawdopodobniej od trzonowców, które okazały się olbrzymami. Nie byłam w stanie uśpić dwóch świnek jednego dnia! Dlaczego ta decyzja spadła na mnie? Dlaczego jako dt mam żegnać świnki?

Poprosiłam o leki, konsultacje z drugim wetem i wizytę w środę.
.
.
.
W środę było już tylko gorzej.... Chrupcio załamał się po stracie Metaxy, leżał w jej legowisku pomimo że zawsze wolał hamak lub dach domku... Towarzystwo Nakrętki to nie to samo co żona...jedna i ta sama od lat.
Przestał jeść. W środę ropień był już dwa razy większy niż w poniedziałek, naciskał do gardła.
Widziałam jak cierpi i znów pożegnałam tymczasa.... świnkę która powinna mieć dom, być tą wyjątkową i kochaną, a tu znowu jako dt spadła na mnie ta trudna decyzja. Byłam z nim do końca, głaskałam kiedy zasypiał i kiedy w gabinecie z tyłu dostał ten ostatni zastrzyk.
Świnki nie powinny umierać w domach tymczasowych

to mnie dobiło...poczuła się jak wypożyczalnia- był u mnie na początku, trafił do domu, wrócił chory (m. in. z powodu alergii) i musiałam go pożegnać...w sumie to ich w dwójkę, cudowne i zgrane świńmałżeństwo, znowu razem za TM
