CAVIARNIA

phi, no proszę

Napiszę tutaj, bo w swoim wątku mam zaległości.. Jakoś nie mam weny..
Minęło 8 miesięcy od zabiegu usunięcia tego paskudnego guza u Kosa (teraz Tytusa) i mniej więcej tyle już czasu chłopaki są oficjalnie moje. I wszystko było super... aż do początku czerwca, kiedy to wymacałam u Gorana (były Dzięcioł) guza w okolicy tarczycy. Trzy dni później był już po zabiegu, ale nie była to zwykła torbiel, tylko brzydka zmiana, gołym okiem wyglądająca na złośliwą. Mam nadzieję, że usunięta była w porę..
A tydzień temu zauważyłam, że Tytus faluje boczkami. Okazało się, że ma słabe wyniki krwi, powiększone węzły chłonne, zmieniony obraz płuc na RTG. Dla spokojności miał też zrobione echo, ale serce jest ok. Wygląda na to, że może się spełnić najgorszy scenariusz- mogły pójść przerzuty.. Taka wielka i piękna świnka.. To aż niemożliwe.
Póki co dostaje dwa antybiotyki i czekamy na poprawę.

Za ten spokój, domek i odrobinę szczęścia i zdrowia! Śliczni są...

Niestety Tytus (Kos) wczoraj odszedł
Miałam nadzieję, że będziemy mieli trochę więcej czasu..

O nie.

Och, Silje... tak mi przykro!

A dziś odszedł za Tęczowy Most schorowany Dzięcioł, u mnie w domu Goran.
Cudownie oswojona świnka.

Bardzo mi przykro.Trzymaj się

Współczuję. Trzymaj się, Silje. Dla chłopaczka