u naszej pary małżeńskiej mamy stabilną sytuację.
Mandarynka kocha wolność, Baron kocha Mandarynkę. Gdy on jej turkoce zanadto to go krótko tylną łapką .... trakuje i odchodzi. Baron jest chrześcijaninem, nadstawia drugi policzek. I śpi z widokiem na Mandarynkę, choć jak to chłop, przy misce miłość mu opada. W rui Mandarynka dominuje Barona, choć ten pali głupa i oficjalnie głosi że jest na odwrót. Turkocąc.
I niech już tak zostanie, choć z uwagi na umiłowanie Mandarynki do wolności wydamy tylko do domku z klatką 120.
Mandarynka jest lekko dzika, do przepracowania, jak widać nie oddaje łatwo swojego serca byle gamoniowi. Za to zdobycie jej zaufania gwarantuje dziką satysfakcję
Baron pieszczoty przyjmuje chętnie, jako część troski należną jego ważnej osobie. Ma słodki brzuszek do miziania. No i jest fajny, a najbardziej szczęśliwy, że ma Mandarynkę. To jest prawdziwa miłość, kocha ją jaka ona jest, znosi jej fochy i cieszy go sam fakt, że jest