Niedługo upłynie drugi tydzień od kiedy prosiaczki zagościły u mnie w domu. Są coraz śmielsze, ciekawskie i odważne. Glaskanie póki co idzie opornie, podnoszenie jest istnym koszmarem (no ale jak inaczej księżniczki wyeksmitować z klatki na czas sprzątania), pracujemy nad tym, idzie coraz sprawniej. Wybiegi to istne szaleństwo, maluchy przemieszczają się z prędkością światła, eksploruja, radośnie bobcza i sikaja gdzie popadnie, nawet panele im nie straszne, same się na nie pakuja. Reszta zwierzęcej rodziny czyli pies oraz kot przyzwyczaja się do nowych członków stada- pies ucieka kiedy te do niego podchodzą (szczególnie spragniona kontaktu i nieustraszona jest Chocolate- w domu Ruda), natomiast kot hmm nie wpuszczam go na wybieg bo wykazuje wciąż nieco zbyt wyraźne zainteresowanie biegającymi prosiakami, nie chciałabym aby pomylił je z obiadem. Wszystko pod kontrolą, wesoło, pozytywnie!
