Strona 3 z 70

Re: Tosia Kruszynka i Lomi mieszkają w Pruszkowie!

: 15 mar 2017, 18:52
autor: Gorgofone
Byliśmy wczoraj w Kajmanie. Ufff przeziębienie. Strzykawa z antybiotykiem (siedmiodniowym, dr Toborek jest cudowna!) i z kroplówką. Korekta zębów (nie to, że była 2 tygodnie temu) i... Zyzi ułamała się dolna lewa jedynka. Szczerbol mój kochany. Oczywiście, ząbek odrośnie. Dr Toborek poleciła inną karmę ratunkową, Ambulatorium Małych Ssaków (?). Zyzia jadła, więc nie jest źle. Oczywiście witamina C pakowana. Waga wczorajsza 530 g, dzisiaj z rana 527 g. Chodzę po ścianach. Chyba czeka nas ratunkowa ad morem defeccatam. A propos: po nawodnieniu ogórkiem bobki jak ta lala. Dr Toborek obejrzała zebrane kupki i oceniła jako zaparcie. Pewnie dlatego była kroplówka.
Churrem eksmitowała Zyziola z hacjendy i nasz Tłuścioszek sypia teraz na sianku. Narzeczony uważa, że dziewczyny powinny być rozdzielone, żeby Churrem nie podłapała przeziębienia. Czy ma rację?
Zyzię zastałam dzisiaj śpiącą na boku. DO tej pory widziałam tylko, jak zwija się w kulkę niczym królik w ukryciu. Czy to dobry znak czy też powinnam się martwić?
Churrem przestała już nas gryźć (chyba że próbuję ją wyciągnąć spod kaloryfera). Nawet udaje się ją czasem wyjąć z klatki bez świńskiego dramatu. Zapatrzyłam się wczoraj w tv podczas głaskania i omal jej nie wsadziłam palca do oka - reakcją Churrem był stoicki spokój. Daje się już smerać po policzkach i mogę wreszcie spokojnie dotykać zadka. Ten obrasta włosami, a po zabiegu została tylko mała jasna plamka.
Ogólnie rzecz biorąc, gdyby nie zęby i waga Zyzi, życie byłoby idealne. Aha, Zyzia nie umie się wspinać na dach hacjendy, postawiona na nim po prostu zjechała. Churrem wchodzi do połowy wysokości trapu i rezygnuje, ale jeszcze będą z niej prośki.
Takie nasze świńskie życie.

Re: Tosia Kruszynka i Lomi mieszkają w Pruszkowie!

: 22 mar 2017, 8:29
autor: Gorgofone
Waga Zyziola między 575 g a 595 g. Wczoraj była druga i ostatnia dawka antybiotyku. Kupencje już w normie od kilku dni. Zblendowałam arbuza, winogrona (babranie się z pestkami) i gruszkę i podaję to razem z ratunkową. Wczoraj było obcinanie zębów, będzie też za tydzień, ponieważ po złamaniu siekacza Zyziaczek nie rzuca się na twarde jedzenie tak chętnie jak do tej pory - wspaniały narzeczony nożem nacinał selera, aby Zyzi ułatwić gryzienie. Nie mniej, pilnujemy, żeby miała coś twardszego, np. karotkę. Co ciekawe, Zyzia zaczęła okradać Sułtankę z ogórka - nie ma oporów. Wzrasta waga, wzrasta ego :D. No i umieszczenie 3 poidełek w różnych miejscach klatki pozytywnie wpłynęło na nawodnienie naszej Kruszynki.
Churrem daje się głaskać w klatce po głowie. W zasadzie już w ogóle nie gryzie - chyba że złapie za paznokieć, bo ma ochotę coś pochrupać. Nadal wyraża oburzenie podczas wyjmowania z klatki, ale potrafi przybiec w kuchni do otwieranej lodówki. A kiedy ostatnio myłam garnki, to po prostu biegała mi po stopach, w kuprze mając fakt, że mnie depcze :).
Nie jest idealnie, ale nie jest też najgorzej. Uda się!

Re: Tosia Kruszynka i Lomi mieszkają w Pruszkowie!

: 22 mar 2017, 19:45
autor: Chryzantem
a dawałaś może banana? płatki owsiane?

Re: Tosia Kruszynka i Lomi mieszkają w Pruszkowie!

: 23 mar 2017, 8:47
autor: Gorgofone
Doktor zabroniła świeżego banana, bo będzie fermentował - kazała ususzyć, ale taki Zyzię gryzie w ząbki. Co do płatków, to mam mieszane uczucia. Chodzi o to, że świetnie zapychają i... pęcznieją w brzuchu, dając uczucie sytości. Dlatego są polecane w różnych dietach. Zyzia je, to nie jest problem, ale więcej spala niż pochłania. Chyba po prostu będę musiała posunąć się do ostateczności i po prostu dokarmiać ją strzykawką co 30-40 minut, a nie 3x dziennie. Z dobrych wiadomości, dzisiaj z rana pierwszy raz słyszałam, jak pochrumkuje z ciekawości. Nareszcie jakieś dźwięki się z prosiaka wydobywają.

Re: Tosia Kruszynka i Lomi mieszkają w Pruszkowie!

: 30 mar 2017, 7:55
autor: Gorgofone
Jedziemy na dodatku: własnoręcznie zrobiony mus z gruszki i marchewki + ratunkowa. Waga nie rośnie szybko, ale znowu dobijamy do 560 g. Rany, przekroczyć magiczną barierę 600 g! A ja marzę o 800 g. Czy kiedykolwiek się uda???
Pochwała Sułtanki: jest teraz do rany przyłóż. Poza tym odkryłam, że świnki mają tak bardzo wyczulony węch, że odróżniają części rośliny po zapachu. Kładę im na dachu hacjendy warzywa, więc ich nie widzą, a Churrem wie, kiedy kładę jej ukochany kłąb papryki, a kiedy kawałek miąższu (bleee).
Zyzia bardzo się rozgadała, zaczęła wymuszać jedzenie, nie podoba jej się, kiedy jest podnoszona, mruczy przy karmieniu musem i bulgocze, kiedy wsadzić ją do czystej klatki. Przedtem siusiała na różowo (arbuz), teraz na pomarańczowo (marchewka). Ale przynajmniej widzę, że siusia, bo przez jakiś czas martwiłam się, że nic nie robi. Ząbki odrastają.
Włosy na tyłku Sułtani są coraz dłuższe, coraz chętniej też sypia na boku. Zrobiłam im sztuczne nory szydełkiem, dziewczyny zachwycone.

Re: Tosia Kruszynka i Lomi mieszkają w Pruszkowie!

: 30 mar 2017, 8:11
autor: katiusha
Kurcze, niezłe masz perypetie zdrowotne u Zyziola :shock:
Za zdrówko i wzrost wagi :fingerscrossed: :fingerscrossed:

Re: Tosia Kruszynka i Lomi mieszkają w Pruszkowie!

: 30 mar 2017, 9:16
autor: sosnowa
Mocno trzymam. Pokaż te nory. :D

Re: Tosia Kruszynka i Lomi mieszkają w Pruszkowie!

: 31 mar 2017, 7:39
autor: Gorgofone
Nic specjalnego, ale zrobimy zdjęcia wieczorem :)
Myślę, że Zyzia nas trolluje :) Teraz, zęby jedzenie sprawiało jej przyjemność, to nie strzykawką podaję mus, tylko na zakrętce od słoika. Ratunkowa strzykawką, bo oczywiście zbyt tania była i sama się nie zje.
Perypetie... Widziały gały, co brały - i nie żałowały :)
Kiedy będzie można zabrać lasencje na dwór? W maju?

Re: Tosia Kruszynka i Lomi mieszkają w Pruszkowie!

: 31 mar 2017, 7:56
autor: Karla
Wow, podziwiam Twoją wytrwałość w walce o dobrostan świnek. Gdyby wszyscy tak się przejmowali swoimi podopiecznymi to SPŚM nie byłoby potrzebne, bo nie byłoby niechcianych świnek. Życzę świnkozdrówka i przyrostu wagi :fingerscrossed:

Re: Tosia Kruszynka i Lomi mieszkają w Pruszkowie!

: 10 kwie 2017, 8:39
autor: Gorgofone
Fotki zrobione, ale ciągle zapominam je wrzucić. Postaram się w tym tygodniu. Na razie jednak mamy inne nowiny.
PODODERMATITIS! Dawno nic się nie działo, prawda? Najpierw myślałam, że to jakieś odciski się robią, bo skóra ciemniejsza, ale po kilku dniach plamy skóry na łapkach Zyzi wyraźnie ściemniały - z lewej przedniej nawet zaczęła schodzić skóra. Mam jeszcze maść wazelinową z miodem manuka, która została po rekonwalescencji Churrem (smarowanie blizny po kaszaku), więc to i kąpiele w rumianku (wstawiam prosiaka w umywalkę z rumiankiem i trzymam w ręku plasterek ogórka, taka impra!). Niestety nie dostrzegam wyraźnej poprawy, poza tym i Churrem zaczyna wyglądać podejrzanie - jutro jedziemy do Kajmana (samochód nadaje się tylko na złom, dlatego chciałam najpierw domowymi sposobami spróbować terapii, ale chyba bez maści z antybiotykiem się nie obejdzie). Dr Marciniak pociesza mnie, że nie jestem dupną opiekunką i każdemu mogło się to przydrzżyć - ale niesmak pozostaje :/.
No właśnie, Karla pisze, że fajnie, że prośki znalazły dom i się nimi opiekuję, ale naprawdę, chciałabym być lepszą właścicielką. Lasencje siedzą na podkładach higienicznych, zmieniam je codziennie. Smarowanie łapek 2-3 razy dziennie, kąpiele rumiankowe Zyzi 1-2 razy dziennie. Zastanawiam się, czy nie kupić kory dębu, ma właściwości antyseptyczne i obkurczające. Co o tym myślicie?