Dziś mija tydzień od kiedy Salusia nas opuściła. Ku mojemu zaskoczeniu życie toczy się dalej- tylko dużo smutniejsze.
Tak jak Sosnowa napisała- warto było. Każda minuta z małą była warta tego żalu i smutku teraz. Żałuję tylko, że tych minut było tak mało.
Wciąż nie możemy oswoić się z myślą, że jej nie ma. Zwykłe codzienne czynności i rozmowy potrafią spowodować paroksyzm bólu. Nie wiem co gorsze: nieuważne pytanie TŻ- "nakarmiłaś dziewczynki?", czy wyważone "nakarmiłaś dziewczynkę?". Ta liczba pojedyncza...
Nawet radosne czynności przygotowawcze do przyjęcia nowej domowniczki bolą- bo szkoda, że ich nie doczekała, szkoda, że nie sprawdzi nowej klatki, paśnika, itd...
Szkoda Kochanie, że Ciebie z nami nie ma.
Mam nadzieję, że znalazłaś swoje stado, ktoremu przewodzisz za TM i nie czujesz się samotna bez nas, tak jak my bez Ciebie.
