Mamy tragiczne wieści. Dzisiaj ok 14.10 odeszła nasza najdroższa Fiołeczka. Była z nami przez 5 lat, adoptowana jako maleństwo z DT od Meg. Wspaniała łobuziara i pieszczocha pomogła nam przejść przez wiele trudnych chwil a i my zawsze o Nią walczyliśmy z całych sił. Ostatni zastrzyk przed(narkoza) dostała wtulona w moje ramiona. Od grudnia walczyła z nowotworem jamy brzusznej. Nie było szans operacji czy leczenia ze względu na polożenie guza i na to że szybko się rozrastał i dawał przerzuty a ponadto Fiołka od dawna miała wadę serca i jedno niepowietrzne płuco po ciężkim zapaleniu które ledwo przetrwała. Mimo to chiała żyć i nieźle sobie radziła - miała apetyt, czasem biegała ze swoim Czarkiem na wybiegu. Przez ostatnie 3 tygodnie na minoxidlu i tramalu aby jej ulżyć. Niestety wczoraj nadszedł dzień wyraźnego pogorszenia i na dzisiejszym usg i badaniu wyszła sytuacja beznadziejna - w ciągu ostatnich kilku dni zajęło całą jamę brzuszną, ucisk na organy, leki już nie pomagały więc postanowiliśmy pomóc Jej przejść przez TM. Była wyraźnie obolała, skwiczała i zwarczała mnie przy zastrzyku, nie poddawała się do końca chorobie. Potem już tylko zasypiała słuchając jak mówię że przepraszam, że tak będzie lepiej, że za Tęczowym Mostem na zielonych łąkach ma odnaleźć i pozdrowić swoich towarzyszy Józia i Emilka a także innych przyjaciół, i żeby pewnego dnia przywitali tam mnie. Żegnaj ukochana przyjaciółko, nigdy Cię nie zapomnimy. Zawsze twoi Rysiek, Marta i 'baba' Teresa.
Ku pamięci
Józio

Emilek

Fiołka
