CAVIARNIA

Uszkodzenie kręgosłupa u świnki to prawdopodobnie problem dozywotni. Może pomóc fizykoterapia, na pewno rozluźniająca i przeciwbólowa gabapentyna. Najważniejsze jest takie ustawienie leczenia, żeby nie cierpiała. No i mało prawdopodobne, żeby można ją było połączyć z inną świnką, chyba, że bardzo szacowną i nieruchliwą, ale Quelcia i tak może się bać, że druga świnka ją poruszy i sprawi ból.

porcella pisze:Uszkodzenie kręgosłupa u świnki to prawdopodobnie problem dozywotni. Może pomóc fizykoterapia, na pewno rozluźniająca i przeciwbólowa gabapentyna. Najważniejsze jest takie ustawienie leczenia, żeby nie cierpiała. No i mało prawdopodobne, żeby można ją było połączyć z inną świnką, chyba, że bardzo szacowną i nieruchliwą, ale Quelcia i tak może się bać, że druga świnka ją poruszy i sprawi ból.

Ano, zobaczymy. Na razie grzecznie, choć wrzaskliwie się kurujemy.

Quella niezbyt dobrze znosiła samotność, więc dostała przez kratki starszą koleżankę. Częściej wychodzi z domku. Choć trzyma się od sąsiadki na dystans, uważnie obserwuje jej poczynania. Mimo leków miewa gorsze dni, wtedy niewiele się rusza, słabiej je. Na szczęście nie traci na wadze. Mam świadomość, że kręgosłup Quelci się nie naprawi. Robimy, co się da, aby zapewnić jej jak najlepszy komfort życia. Oby problemy się nie nasilały. Podczas najbliższej wizyty kontrolnej zastanowimy się nad jakąś formą rehabilitacji - raczej nie zaszkodzi, a może pomoże choć troszkę. Taka młoda, śliczna, charakterna...

Od Zwierzurka:

Quella zaznajamia się z koleżanką. Razem dziś buszowały po wybiegu. Złowieszcze cykanie zębiszczy miało miejsce rzadko i bez konsekwencji.

Podawanie leków ma swoje plusy! Quella okazała się przemiłą, nakolankową, kochającą głaski świnką. Nie włazi człowiekowi na ręce, ale już można ją spokojnie wziąć - bez obawy o rozdzierające wrzaski: "Ratunku! Mordują mnie! Precz z łapami, bestio!" Fanką leków dziewuszka nie jest, ale już nie pluje podstępem podczas ich podawania. Na razie brak wskazań do rehabilitacji, czy fizjoterapii, ale liczę się z tym, że taki moment nadejdzie, bo wiek zrobi swoje. Na razie sąsiadka odkryła "tajne przejście" i odwiedza Quelcię bez zaproszenia, bezczelnie wyżerając koleżance wszystko, co jadalne. Ponieważ odwiedzająca została nakryta na gorącym uczynku, przejście jest zablokowane, gdy nie ma mnie w domu. Otwieram, gdy wracam i zaczyna się zabawa, bo Quella odpłaca obżartuchowi pięknym za nadobne. Miłość to nie jest, ale taki poziom akceptacji wzajemnej u tych dam, uważam za ogromny sukces. No i mają obie towarzystwo, na konkretnych zasadach, ale jednak towarzystwo.

Madam Quella mieszka z trójką tymczasów: kastratem i dwiema samiczkami. Potwierdziły się podejrzenia co do jej charakteru. Pcha się dziewczyna do władzy! Nie jest brutalna, ale całej trójce współlokatorów pokazuje, że to ona rządzi. W rui zamienia się w indora - kryje wszystko, co się nawinie, łącznie z chłopakiem. Towarzystwo zachowuje ostrożny dystans wobec złośnicy i nieco tyranii się przeciwstawia...

Mdame siedzi w ukryciu:

Dalsze losy dziewuszki tutaj: viewtopic.php?f=55&t=8314